Pierwszy rosyjski żołnierz, który stanął przed ukraińskim sądem, oskarżony o zabicie cywila, przeprosił wdowę po mężczyźnie oraz poprosił o wybaczenie. Podczas wczorajszej rozprawy 21-letni Wadim Sziszimarin przyznał się do winy. Grozi mu dożywocie.

Proces toczy się w sądzie w Kijowie. Wadim Sziszimarin jest oskarżony o zbrodnie wojenne. Został on schwytany przez siły ukraińskie na początku marca - kilka dni po rozpoczęciu wojny.

Dzisiaj odbyła się kolejna rozprawa. 21-letni rosyjski żołnierz przeprosił wdowę po zabitym przez siebie mężczyźnie. Rozumiem, że nie będziesz w stanie mi wybaczyć, ale przepraszam za wszystko, co zrobiłem - zwrócił się żołnierz do wdowy.

Jak informuje Reuters, Sziszimarin, ubrany w dres, z ogoloną głową, w sądzie mówił spokojnie. "Wyglądał na przestraszonego" - informuje agencja.

Wdowa powiedziała przed sądem, że w dniu śmierci męża słyszała strzały z podwórka i zawołała go.

Podbiegłam do mojego męża, ale już nie żył. Strzał w głowę. Krzyczałam, tak krzyczałam - powiedziała.

Kobieta powiedziała także, że domaga się dla sprawy dożywocia, ale nie sprzeciwi się, jeśli Sziszimarin zostanie odesłany do Rosji w ramach wymiany więźniów, "aby wydostać naszych chłopców".

Podkreśliła, że jej mąż był nieuzbrojony i ubrany po cywilnemu. Dodała, że mieli 27-letniego syna i dwoje wnucząt.

"Bałem się, że wyda nas ukraińskim wojskowym"

Oddział Szyszymarina został w obwodzie sumskim zdziesiątkowany przez Ukraińców. Rosjanie grupkami starali się przedostać do Rosji. Szyszymarin mówił, że wraz z czterema żołnierzami wracał pieszo. W okolicach Czupachowki ostrzelali cywilny samochód. Kierowca uciekł, a ono zabrali auto.

W wiosce zobaczyli mężczyznę z rowerem, który trzymał telefon.

Uznaliśmy, że 62-latek dzwoni do ukraińskiej armii, by nas wydać - tłumaczył dzisiaj oskarżony. 

Towarzyszący mu żołnierze nakazali zabić mężczyznę, argumentując, że grozi im niebezpieczeństwo. W końcu wystrzeliłem w jego stronę krótką serię i zabiłem - dodał Szyszymarin. 

Potem Rosjanie wpadli w pułapkę miejscowych ochotników. Jeden z żołnierzy zginął. Reszta skryła się w okolicy. Następnego dnia poddali się Ukraińcom.

Dwóch jego kolegów wróciło do Rosji w ramach wymiany jeńców. Trzeci jest świadkiem przed sądem.

Jestem z obwodu irkuckiego (region na Syberii), mam dwóch braci i dwie siostry. Jestem najstarszy - mówił.

Żołnierzowi grozi dożywocie.