Zdjęcia rosyjskich astronautów, którzy pokazali się w żółto-niebieskich skafandrach na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej obiegły świat. Niektórzy twierdzili, że w ten sposób kosmonauci wyrazili sprzeciw wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Amerykański astronauta, który był na MSK podczas konferencji prasowej po powrocie na Ziemię przekazał, że Rosjanie byli zaskoczeni tą interpretacją.

Popularne w sieci nagranie i zdjęcia Siergieja Korsakowa, Olega Artemjewa i Denisa Matwiejewa w niebiesko-żółtych strojach z połowy marca 2022 r. wzbudziły pytania światowych mediów, dotyczące tego, czy był to celowy zabieg trzech kosmonautów.

Mark Vande Hei w rozmowie z dziennikarzami przekazał, że rosyjscy astronauci byli niemiło zaskoczeni informacjami, że kolory ich skafandrów uznano za wyraz sprzeciwu wobec rosyjskiej inwazji. Barwy miały raczej związek z ich uczelnią. Wszyscy trzej byli powiązani z tym samym uniwersytetem (Moskiewskim Państwowym Uniwersytetem Technicznym, który w godle ma żółty i niebieski) i myślę, że byli tymi spekulacjami niemiło zaskoczeni - mówił na konferencji prasowej.

Amerykanin zdradził, że rozmawiał z kolegami z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej o wojnie. To nie były długie dyskusje, ale zapytałem ich jak się czują i czasami zadawałem konkretne pytania, ale byliśmy skupieni na naszej wspólnej misji - podkreślił.

Powrót Amerykanina na Ziemię skupił na sobie uwagę mediów z całego świata. Wszystko dlatego, że Vande Hei miał powrócić z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej z Rosjanami. Wspólny lot na Ziemię miał pomóc ustalić, czy eskalacja konfliktu między USA a Rosją z powodu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, może zaszkodzić długoletniej współpracy w kosmosie.

Napięcie podsycał szef rosyjskiej agencji kosmicznej Dmitrij Rogozin, który opublikował serię postów krytykujących Stany Zjednoczone. Rogozin podał dalej filmik, który można było odczytać jako groźbę, że rosyjscy astronauci porzucą amerykańskiego kolegę w kosmosie. Szef Roskosmosu wdał się też w dyskusję z byłym amerykańskim astronautą Scottem Kellym.

Vande Hei przyznał, że dowiedział się o tym wszystkim od żony. Nie poświęciłem tej sprawie zbyt dużo energii. Słyszałem o tym, wyśmiałem i ruszyłem dalej - podkreślił.

Amerykanin nie chciał ujawnić, co jego towarzysze mówili o inwazji Rosji na Ukrainę.

Wolałbym, żeby to oni bez pośrednika powiedzieli jak się z tym czują -  zaznaczył.

Sam podkreślił, że czuł bezsilność, gdy dowiedział się o inwazji będąc w kosmosie, ale działania wojsk Władimira Putina nie zmieniły jego odczuć wobec rosyjskich kolegów. Byli, są i nadal będą moimi bardzo drogimi przyjaciółmi. Wspieraliśmy się nawzajem we wszystkim. I nigdy nie miałem żadnych obaw co do mojej zdolności do dalszej pracy z nimi - zaznaczył.

Mark Vande Hei razem z dwoma kosmonautami z Rosji - Antonem Szkaplerowem i Piotrem Dubrowem - wylądowali 30 marca w Kazachstanie po zakończeniu misji na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Powrót na Ziemię Vande Hei przebiegł zgodnie ze zwykłymi procedurami.

NASA informuje, że Vande Hei pobił rekord wśród astronautów amerykańskich pod względem długości pobytu poza Ziemią - spędził na orbicie okołoziemskiej 355 dni.