​Żołnierze Międzynarodowego Legionu Obrony Terytorialnej Ukrainy skarżą się na nadużycia ze strony przywódców. Mówią o znęcaniu się, kradzieżach i nieprzygotowanych operacjach, które można nazwać "misjami samobójczymi". Według portalu Kyiv Independent, jednym z dowódców jest pruszkowski gangster Piotr Kapuściński, ps. "Broda".

Dziennikarze dotarli do porucznika z Brazylii, którzy przyjechał na Ukrainę, by walczyć w Międzynarodowym Legionie Obrony Terytorialnej. To specjalny oddział utworzony dla obcokrajowców, którzy chcieli wesprzeć Kijów w starciu z Rosjanami. Wojskowy krytykuje jednak dowódców legionu.

Przybyliśmy tu, by pomagać ludziom walczyć o ten kraj, opierać się inwazji. Nie przyjechaliśmy tu, by robić dokładnie to, co p***doleni Rosjanie robią na ukraińskiej ziemi - mówi żołnierz w rozmowie z portalem Kyiv Independent.

Członkowie legionu utworzyli 78-stronicowy raport o nadużyciach wewnątrz oddziału. Przez cztery miesiące próbowali sytuacją zainteresować ukraiński parlament i gabinet prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Przedstawicielka głowy państwa ds. praw żołnierzy Alina Werbycka powiedziała, że otrzymała zeznania i przekazała je służbom. Ale wojskowi przekonują, że władze nie spieszą się do zajęcia się sprawą.

"Młody Taras", "stary Taras" i "Sasza"

Międzynarodowy legion składa się z dwóch grup. Jedną nadzoruje ukraińska armia, drugą - wywiad wojskowy. Ta druga jest oficjalnie dowodzona przez majora Wadyma Popyka. Według żołnierzy faktycznymi przywódcami są jednak major Taras Waszuk (nazywany "młodym Tarasem"), jego wuj "stary Taras" oraz 60-letni Sasza Kuczyński.

Według żołnierzy, dowódcy są zamieszani w kradzieże, molestowanie seksualne i fatalne przygotowanie operacji wojskowych. Jeden z Amerykanów, którzy należeli do legionu, opisuje jak podczas jednej misji w rejonie Mikołajowa ich oddział został wykryty przez Rosjan, którzy rozpoczęli ostrzał. Część wojskowych, którzy mieli ich osłaniać, wycofała się. Zostawili nas za sobą i nie chcieli nas ewakuować - powiedział. Zginął wtedy jego kolega, a trzech innych zostało poważnie rannych.

Kiedy oddziałowi udało się uciec, "stary Taras" rozkazał innej grupie zajęcie tej samej pozycji. Wojskowi próbowali mu powiedzieć, że to wysyłanie ludzi na śmierć, jednak dowódca nie chciał tego słuchać. Zginęły cztery osoby, a jeden z legionistów trafił do niewoli i grozi mu egzekucja w kontrolowanym przez Rosję Doniecku.

"Sasza" to gangster z Pruszkowa?

Legioniści krytyczni są także wobec "Saszy Kuczyńskiego". Według nich, nie tylko wysyłał żołnierzy na pewną śmierć np. w Siewierodoniecku (gdzie Rosjanie prowadzili ofensywę i stopniowo przejmowali miasto) i kazał im plądrować sklepy, ale oskarża się go także m.in. o znęcanie się nad wojskowymi, picie dużej ilości alkoholu i antysemityzm. Miał grozić niektórym żołnierzom bronią oraz molestować lekarki.

Jak ustalił Kyiv Independent we współpracy z dziennikarzami śledczymi z Bellingcat, "Sasza Kuczyński" to tak naprawdę gangster z Pruszkowa Piotr Kapuściński, ps. "Broda", poszukiwany w Polsce za oszustwa. Z naszego kraju uciekł w 2014 roku i "odnalazł się" w Ukrainie. Tam w 2016 prowadzono przeciwko niemu śledztwo w związku z rozbojem i napaścią seksualną. Został skazany na rok. Polska domagała się ekstradycji, jednak ukraińskie służby chciały go same osądzić.

W maju 2021 roku służby przeszukały jego samochód i znalazły pistolet oraz amunicję, a w jego domu - materiały wybuchowe. Miał spędzić siedem lat w więzieniu, jednak został wypuszczony za kaucją w wysokości 2,5 tys. dolarów.

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę "Broda" wstąpił do armii. Sąd zawiesił jego sprawę i oddał mu kaucję.

Kyiv Independent przypomina, że zgodnie z przepisami skazańcy mogą służyć w wojsku. Kapuściński, choć nazywa się pułkownikiem, nie może jednak jako cudzoziemiec zajmować oficjalnie stanowisk kierowniczych w armii.

Jak przypomina portal, "Broda" należał do mafii pruszkowskiej, gdzie był prawą ręką kierownictwa grupy. Uniknął co najmniej 71 zarzutów poprzez współpracę z organami ścigania jako "świadek koronny" w 2009 roku.

Kapuściński zeznawał także w latach 2010-2011 przeciwko zabójcom komendanta policji Marka Papały, zamordowanego w 1998 roku. Miał przyznać się do pomagania dwóm mordercom, Rosjaninowi i Białorusinowi. W lutym 2020 roku został pozbawiony statusu "świadka koronnego", m.in. za niestawianie się w sądzie i na wezwanie prokuratury.