Władze Rosji przerzucają wojska rosyjskie z Syrii, by "dorzucić drewna opałowego do ogniska wojny" w Ukrainie - oznajmił doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podoliak.

Rosja pilnie wycofuje siły z Syrii, przekazując bazy wojskowe ISIS, piszą izraelskie media. Moskwa rezygnuje ze swojej pozycji w regionie, by podrzucić drewna na opał do ogniska wojny w Ukrainie. Wszystkie idzie "zgodnie z planem", prawda? Cóż, plan był świetny. Niezawodny jak szwajcarski zegarek - napisał na Twitterze Podoliak. 

W wywiadzie w Radiu NW doradca wyraził też przekonanie, że Rosja może przeprowadzić jakieś prowokacje 9 maja, by wywrzeć presję na Ukraińców.

Trzeba mieć świadomość, że Rosja bardzo chce nam zrobić coś złego 8 albo 9 maja i dlatego jakieś prowokacje pewnie będą. Chcą to zrobić nie z wojskowego punktu widzenia, nie po to, żeby zniszczyć jakąś naszą infrastrukturę, tylko z czysto psychologicznego punktu widzenia - powiedział Podolak w Radiu NW.

9 maja w Rosji obchodzony jest Dzień Zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami.

Rosja przerzuca siły z wszystkich możliwych frontów. Na Ukrainę wysłani zostali już m.in. wojskowi stacjonujący w Górskim Karabachu i Syrii, ściągani są także bojownicy z Osetii Południowej oraz najemnicy z Bliskiego Wschodu, m.in. Syrii i Libanu.

Rosyjski politolog Aleksiej Maleszko wskazuje, że takie radykalne zaangażowanie kraju w inwazję na Ukrainę może doprowadzić do ponownego zaognienia konfliktów w innych rejonach. Turcja i wspierane przez nią bojówki prowadzą ofensywę w syryjskim Kurdystanie, ryzykując zaostrzenie się wojny domowej w bliskowschodnim kraju. W takiej sytuacji Rosja musiałaby się wycofać, gdyż nie jest w stanie prowadzić działań na dwóch gorących frontach. A to mogłoby oznaczać utratę wpływów w Syrii na rzecz Iranu, który również wspiera reżim Baszara al-Assada.