We wtorek rano doszło do zmasowanego ataku dronów na Moskwę. Choć większość z nich została zestrzelona nad obwodem moskiewskim, to trzy bezzałogowce uderzyły w budynki stolicy Rosji. Rosyjski resort obrony oskarżył o atak "reżim kijowski", z kolei strona ukraińska zapewnia, że nie "ma z tym bezpośrednio nic wspólnego".

W godzinach porannych trzy drony uderzyły w moskiewskie wieżowce, znajdujące się przy ul. Profsojuznaja i Atlasowej oraz na Alei Lenina. Kilka kolejnych (co najmniej, bo rosyjskie kanały na Telegramie wspominają o kilkudziesięciu dronach) zostało zestrzelonych nad obwodem moskiewskim.

Atak bezzałogowców skomentował rosyjski resort obrony. "Rano reżim kijowski rozpoczął atak terrorystyczny bezzałogowymi statkami powietrznymi na obiekty w Moskwie. W ataku brało udział osiem bezzałogowców; wszystkie zostały zneutralizowane" - napisano.

Doprecyzowano, że trzy drony zostały zagłuszone przez systemy walki elektronicznej, a kolejnych pięć zostało zestrzelonych przez przeciwlotnicze zestawy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S1.

Podolak mówi o sztucznej inteligencji

Do oskarżeń strony rosyjskiej odniósł się Mychajło Podolak, doradca szefa kancelarii prezydenta Ukrainy. Polityk wziął udział w porannym programie "Breakfast Show".

(...) Wiesz, jesteśmy wciągani w erę sztucznej inteligencji. Być może nie wszystkie drony są gotowe do ataku na Ukrainę i chcą wrócić do swoich właścicieli, by zadać (im) pytania: "Dlaczego wysyłacie nas (aby atakować) dzieci w Ukrainie? W Kijowie? - powiedział.

Podolak stwierdził ponadto, że dla Ukrainy i Ukraińców dużo ważniejsze są ataki rosyjskich dronów na ich terytorium, w szczególności na Kijów, który ostatnio jest atakowany niemal codziennie.

Wszyscy ludzie, którzy myślą, że mogą grać w jednostronną grę, że będzie można całkowicie bezkarnie zniszczyć kolejne suwerenne państwo, po 15 miesiącach (wojny) zrozumieli, że nie będą mieli (powtórki z) 2014 roku? - zauważył, odnosząc się do błyskawicznego zajęcia przez Rosjan Krymu i części Donbasu we wschodniej Ukrainie.

Na pytanie dziennikarza Aleksandra Pluszczewa, czy Ukraina była zaangażowana w ataki dronów na Moskwę i obwód moskiewski, Podolak odpowiedział, że "z przyjemnością obserwujemy i przewidujemy wzrost liczby ataków", ale - jak podkreślił - "oczywiście nie mamy z tym bezpośrednio nic wspólnego".

Potem Podolak skomentował poranne wydarzenia w Moskwie na Twitterze. Ponownie wspomniał o sztucznej inteligencji.

"Protest dronów, odmowa atakowania ukraińskiej ludności cywilnej i powrót z materiałami wybuchowymi do autorów 'terroru powietrznego' okopanych w Moskwie... Nawet sztuczna inteligencja jest już mądrzejsza i bardziej dalekowzroczna niż rosyjskie kierownictwo wojskowe i polityczne" - napisał.

Wściekły Prigożyn wbija szpileczkę resortowi obrony

Co ciekawe, krytyczny głos w sprawie ataku dronów na Moskwę zabrał również Jewgienij Prigożyn. Szef Grupy Wagnera zaapelował do pracowników resortu obrony, by "wynieśli się z urzędów, w których zostali umieszczeni, by bronić tego kraju".

"Śmierdzące stworzenia, co wy robicie? Jesteście bydłem! Wynoście się z urzędów, w których zostaliście umieszczeni, by bronić tego kraju. Jesteście Ministerstwem Obrony. Dlaczego, k****, pozwalacie tym dronom latać do Moskwy?" - powiedział, cytowany przez swoją służbę prasową.

W dalszej części wypowiedzi Prigożyn zastanawia się, jak to możliwe, że drony przeleciały nad Rublowką, jak potocznie nazywa się zachodnie przedmieście Moskwy. Mieszkają tam najbogatsi Rosjanie, najwyżsi rosyjscy urzędnicy, ministrowie i szefowie administracji Kremla.

"Do diabła z tym! Niech płoną wasze domy. A co zrobią zwykli ludzie, gdy drony z materiałami wybuchowymi rozbijają się o ich okna? (...) Jako obywatel jestem głęboko oburzony, że te szumowiny siedzą cicho i siedzą na swoich tłustych tyłkach wysmarowanych drogimi kremami. Uważam, że ludzie mają pełne prawo zadawać im te pytania, tym draniom" - podsumował.

Wojenka Prigożyna z elitami

Jewgienij Prigożyn to rosyjski biznesmen, właściciel holdingu Concord. Przez media jest nazywany "kucharzem Putina", ponieważ zbił fortunę na restauracjach, zamówieniach publicznych i cateringu dla dygnitarzy Kremla i jego zagranicznych gości. Sam holding jest oskarżany o prowadzenie siatki internetowych trolli rozpowszechniających kremlowską propagandę.

Grupę Wagnera, której szefuje, wiąże się z działalnością w licznych regionach konfliktów zbrojnych, gdzie Rosja się udziela, czyli m.in. w Syrii, a ostatnio także w Sudanie.

Jewgienij Prigożyn do niedawna był uważany za jednego z najbliższych sojuszników Władimira Putina. W ostatnim czasie coraz częściej krytykuje politykę Kremla wobec wojny w Ukrainie.

Kilka dni temu zarzucał rosyjskim elitom, że chronią swoje dzieci przed wojną w Ukrainie, jednocześnie wysyłając na front dzieci zwykłych obywateli. Jeszcze wcześniej groził nagłym wycofaniem swoich sił z Bachmutu w obwodzie donieckim ze względu na niewystarczającą ilość amunicji.