"Cały cywilizowany świat musi zobaczyć warunki, w jakich są i działają ranni, okaleczeni obrońcy Mariupola! W całkowicie niehigienicznych warunkach, z otwartymi ranami zabandażowanymi niesterylnymi resztkami bandaży, bez niezbędnych leków, a nawet jedzenia" - napisał w dramatycznym wpisie na Telegramie Pułk Azow. To właśnie żołnierze tej jednostki są wśród broniących zakładów metalurgicznych Azowstal.

"Wzywamy ONZ i Czerwony Krzyż, aby pokazały swoje człowieczeństwo i potwierdziły podstawowe zasady, na których zostaliście stworzeni, ratując rannych, którzy nie są już bojownikami" - napisali wojskowi z Pułku Azow.

"Żołnierze, których widzicie na zdjęciu, i setki innych w fabryce Azowstal, bronili Ukrainy i całego cywilizowanego świata poważnymi obrażeniami kosztem własnego zdrowia. Czy Ukraina i społeczność światowa nie są teraz w stanie ich chronić i opiekować się nimi?" - pytają autorzy wpisu.

Wcześniej wicepremier Ukrainy Iryna Wereszczuk w rozmowie z francuską agencją AFP mówiła, że w Azowstalu wciąż przebywa ponad tysiąc ukraińskich żołnierzy, w tym setki rannych. Żądamy natychmiastowej ewakuacji rannych żołnierzy na tereny kontrolowane przez Ukrainę, gdzie otrzymają pomoc i należytą opiekę - powiedziała Wereszczuk.

Żołnierz walczący w Mariupolu: Bombardowali wszystko

W rozmowie z dziennikarzami RMF FM Mateuszem Chłystunem i Markiem Wiosło Mychajło, ukraiński żołnierz, który walczył w oblężonym przez Rosjan Mariupolu, a teraz leczy się w Krakowie, mówił, że praktycznie nie ma łączności z walczącymi w Azowstalu. Odpowiedzi przychodzą po wielu dniach albo w ogóle. 

W jednym z opublikowanych nagrań obrońcy Mariupola opowiadali, że mają żal do władz, które nie udzieliły im wsparcia. Ich zarzuty potwierdził Mychajło. Powiedział, że otrzymywali jedynie wodę, jedzenie i lekarstwa, ale w skali niezaspokajającej potrzeb żołnierzy.

Mychajło powiedział, że Mariupola już nie ma. Skalę zniszczeń porównał do rosyjskich działań w Syrii, jednak jego zdaniem Mariupol jest zniszczony bardziej niż syryjskie miasta.

Bombardowali wszystko: teatry, domy. Mówili, że celują w pułk Azow, ale przecież Azowa w domach rodzinnych nie było. Żeby jakoś wytłumaczyć się z łamania konwencji mówili, że mieli informacje, że koś miał się ukrywać w ostrzeliwanych budynkach - dodał Mychajło.

"Stamtąd wielu żywych ludzi nie wyjdzie"

W poniedziałek w Rozmowie w południe w RMF FM  gen. Tomasz Drewniak były Inspektor Sił Powietrznych mówił, że "Rosjanie nie zostawią żadnego żywego członka pułku Azow, bo mają z nimi długie porachunki". 

Chyba, że kilku, których różnymi metodami przekonają do takiego zeznawania na ich korzyść czy takiej propagandowej akcji. Ale myślę, że tam rozkazy są bardzo jasne. Stamtąd wielu żywnych ludzi nie wyjdzie. Niestety - dodał gen. Drewniak.

W zakładach mogą być jeszcze cywile

W ostatnich dniach udało się uratować kilkuset cywilów, którzy przez ponad dwa miesiące ukrywali się w rozległych podziemnych korytarzach i schronach na terenie Azowstalu. Zorganizowanie korytarzy humanitarnych było możliwe dzięki współpracy strony ukraińskiej z ONZ.

W ocenie mera Mariupola Wadyma Bojczenki nie ma pewności, czy z terenu fabryki wyprowadzono już wszystkie osoby cywilne. Tylko kiedy nastąpi zupełne wstrzymanie ognia, będziemy mogli odpowiedzieć na pytanie, czy wszyscy cywile zostali ewakuowani. Są jednak niepewne szacunki, zgodnie z którymi są tam jeszcze ludzie czekający na ewakuację - powiedział Bojczenko.

Z kolei szef władz obwodu donieckiego Pawło Kyryłenko mówił wcześniej, że w Azowstalu pozostaje ponad 100 cywilów.

Według niego w całym mieście nadal przebywa do 100 tys. mieszkańców. Przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji Mariupol liczył ok. 400 tys. mieszkańców.

Sytuacja mieszkańców Mariupola jest katastrofalna. Według wstępnych szacunków mogło tam już zginąć ponad 20 tys. osób.