Chiny dostarczyły Rosji drony o wartości 12 mln dolarów - donosi wtorkowy "New York Times". To kolejny dowód na to, że cicha wymiana między oboma krajami cały czas trwa. I to mimo sankcji nałożonych na Rosję oraz amerykańskich obietnic, że wszelkie próby dostarczania Rosjanom sprzętu i technologii o znaczeniu krytycznym, spotkają się z zdecydowaną reakcją Waszyngtonu.

Amerykańskie sankcje wobec Rosji wprowadzone po jej inwazji na Ukrainę nie zdołały powstrzymać importu dronów przez ten kraj - donosi wtorkowe wydanie 'New York Times'a". Chociaż administracja Joe Bidena przestrzegała, że rozprawi się z firmami, które sprzedają Rosji technologie o krytycznym znaczeniu. Napływ chińskich dronów sugeruje jednak, że regulowanie i karanie wymian na linii Pekin-Moskwa będzie niezwykle trudne.

Jak twierdzi "NYT", skomplikowany system sprzedaży i niejasny opis produktów w formularzach eksportowych utrudniają ustalenie, czy w chińskich dronach znajdują się komponenty stworzone w USA. Stanowiłoby to naruszenie amerykańskiej kontroli eksportu

Informacja o przekazanych dronach to już kolejny w ciągu ostatnich dni dowód na transfer technologiczny między Chinami i Rosją. W sobotę 18 marca Waszyngton potwierdził, że w Ukrainie Rosjanie użyli chińskiej amunicji. Problem w tym, że skoro przypadki takiej współpracy wychodzą na jaw, zakładać można, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Wymiana, dzięki której Rosjanie otrzymują od Chin poważne ilości sprzętu, broni i amunicji osiąga prawdopodobnie znacznie większą skalę.

Chiny stały się największym sojusznikiem Rosji pod względem militarnym, dyplomatycznym i ekonomicznym. Są jednym z największych nabywców rosyjskiej ropy, co pomaga w finansowaniu inwazji na Ukrainę. Przywódca Chin, Xi Jinping, spotkał się w tym tygodniu z prezydentem Putinem, co według amerykańskich analityków może oznaczać, że Chiny nadal rozważają sprzedawanie Rosjanom broni. Sekretarz stanu Antony Blinken powiedział w poniedziałek, że wizyta chińskiego lidera jest dla Rosji "dyplomatyczną przykrywką", a Rosja popełnia i będzie nadal popełniać zbrodnie wojenne.

Amerykański dziennik informuje także, że świat jest uzależniony od elektroniki produkowanej w Chinach i tamtejszych montowni. Dzisiejszy sprzęt elektroniczny może służyć zarówno do niewinnych czynności, jak i poważnej działalności wywiadowczej (także w Ukrainie). To znacznie utrudnia Amerykanom kontrolę eksportu i sprawia, że Chińczycy mogą na razie czuć się bezkarni.