Polska na szczycie w Brukseli opowiada się za wzmocnieniem sankcji wobec Rosji. "Wzywamy wszystkie inne kraje, a zwłaszcza Niemcy, Francja czy Holandia do uszczelnienia sankcji, ich wzmocnienia sankcji i przedłużenia” – powiedział premier Mateusz Morawiecki, wchodząc na obrady Rady Europejskiej w Brukseli.

Chodzi o to, że grupa krajów na czele z Holandią, Francją i Niemcami - pod przykrywką walki z głodem w Afryce - chce wykreślenia z unijnej czarnej listy rosyjskich oligarchów, handlujących nawozami sztucznymi.

Jednym z nich ma być Wiaczesław Kantor, który - jak mówił premier - odpowiada, jako jeden z najbliższych współpracowników Władimira Putina, za interesy gospodarcze Rosji.

Kraje te chcą, żeby konta tych oligarchów zostały odblokowane. Używają do tego szantażu wobec Polski. Dziennikarka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginion dowiedziała się nieoficjalnie, że Holandia zagroziła nawet wycofaniem zgody na przedłużenie sankcji wobec Rosji.

Premier Mateusz Morawieckiej przed rozpoczynającym się w Brukseli szczytem nie przybierał w słowach.

Tutaj w Brukseli bardzo często działają lobbyści i agenci rosyjscy. W wiadomym kierunku po to, żeby te sankcje obchodzić rozszczelniać, żeby je łagodzić - stwierdził szef polskiego rządu.

Premier Morawiecki odrzucił także twierdzenia, jakoby Polska blokowała 18 mld euro pomocy dla Ukrainy, łącząc kwestie ukraińskie z podatkiem od korporacji. Według niego są to oddzielne sprawy.

Dodał, że Polska jest też zwolennikiem konfiskaty majątków rosyjskich oligarchów i Federacji Rosyjskiej.

Szukamy pieniędzy? Tam są pieniądze, to jest 350 mld dolarów, nawet niektórzy sugerują, że może to być ok. 400 mld dolarów, których można użyć na odbudowę Ukrainy, a także na łagodzenie skutków rosyjskiej agresji dla obywateli Europy - mówił.