Alaksandr Łukaszenka zapowiedział, że w przypadku eskalacji w Donbasie "białoruska armia będzie postępować tak jak rosyjska". Przekonywał przy tym, powtarzając narrację Kremla, że to Ukraina może zaatakować kontrolowaną przez separatystów część Donbasu.

Władimir Sołowiow, rosyjski dziennikarz uważany za jednego z czołowych kremlowskich propagandystów, zapytał Łukaszenkę, jak postąpi białoruska armia w przypadku ataku Ukrainy na Donbas. Wypowiedzi białoruskiego lidera z wywiadu dla kanału YouTube "Sołowiow-Live" przytacza m.in. agencja RIA Nowosti. 

(Białoruska armia postąpi - przyp. red.) tak samo jak rosyjska - powiedział Łukaszenka. Co, my tutaj żartujemy sobie na granicy południowej? - dodał. 

Zagrożenie jest jedno, że oni podejmą bardzo poważne działania w kierunku Doniecka i Ługańska. Mówiłem niedawno w wywiadzie (...), że "(wy, Ukraińcy) będziecie szaleńcami, jeśli zderzycie się z Rosją i my będziemy nie z wami". Odetniemy wszystkie dostawy, nie tylko paliw, razem z Rosją, także elektryczność - oświadczył. 

Zapytany, czy organizowane na Białorusi rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe są "przeciwko Ukrainie", odpowiedział: "Jeśli będzie trzeba, to i przeciwko Ukrainie, i przeciw NATO". 

Łukaszenka kontynuował, że w przypadku "przekroczenia czerwonych linii", Ukraińcy "dostaną nie tylko atak rakietowy, ale wszystko, co tylko jest". 

Utrzymywał również, że to "Amerykanie popychają Ukrainę do wojny". 

Tymczasem jak podaje podaje Reuters, zdjęcia satelitarne amerykańskiej firmy Maxar Technologies pokazują rosyjskie wojska i sprzęt zgromadzone na Białorusi w pobliżu granicy z Ukrainą.

Wspólne manewry

W dniach 10-20 lutego na Białorusi mają się odbyć wspólne z Rosją manewry wojskowe, przed którymi do kraju przybyły już rosyjskie wojska i sprzęt z Dalekiego Wschodu. Oficjalnie są to działania w ramach "sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego". Białoruś przekonuje przy tym, że musi "zabezpieczyć swoją południową granicę" w związku z możliwymi zagrożeniami z Ukrainy. 

Zachód obawia się, że na Ukrainie może dojść do eskalacji z inicjatywy Rosji, która zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z tym krajem.

Według oceny NATO na Białorusi jest ok. 30 tys. rosyjskich żołnierzy. Moskwa twierdzi, że zarzuty wobec niej są bezpodstawne, a o zamiar eskalacji oskarża Kijów.