Ukraińska armia atakuje na co najmniej czterech kierunkach - informuje Instytut Badań nad Wojną. Czyni też postępy w rejonie Bachmutu. Wszelkie poszlaki wskazują również na to, że tamę Kachowskiej Elektrowni Wodnej zniszczył wewnętrzny wybuch - to wskazywałoby na Rosjan, jako odpowiedzialnych wywołaniu katastrofy.

Amerykańscy eksperci podają, że Ukraińcy kontynuują działania ofensywne na przynajmniej czterech odcinkach frontu.

ISW powołuje się na doniesienia strony rosyjskiej o odparciu lokalnych ograniczonych ataków naziemnych armii ukraińskiej w rejonie Kreminnej w obwodzie ługańskim. Strona ukraińska poinformowała z kolei o tym, że w rejonie Bachmutu jej wojska posunęły się w czwartek do przodu o około 1,2 km i kontynuowały ataki.

Działania ofensywne armia Kijowa prowadzi też w zachodniej części obwodu donieckiego, tuż przy granicy z obwodem zaporoskim. "Osiągnięto postępy o znaczeniu taktycznym" - tłumaczą Amerykanie.

Walki toczą się też w rejonie Zaporoża. Źródła rosyjskie donoszą, że siły okupanta są stamtąd stopniowo wypierane.

ISW odniósł się także po raz kolejny do doniesień o ukraińskich stratach sprzętowych, w tym dotyczących zachodniego uzbrojenia, które wcześniej ocenił jako nieuniknione. Eksperci twierdzą, że nie ma sensu przeceniać ich znaczenia w kontekście szerszej kontrofensywy.

Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar zaznaczyła, że "nie wynaleziono jeszcze sprzętu, którego nie da się zniszczyć" i dodała, że sytuacje takie będą się zdarzać. Malar podkreśliła przy tym, że źródła rosyjskie wyolbrzymiają ukraińskie straty dla osiągnięcia celów informacyjnych.

Tama w Nowej Kachowce: Wszystkie dowody wskazują na Rosjan

Rosjanie oczywiście nie przyznali się do wysadzenia tamy Kachowskiej Elektrowni Wodnej (KEW) i spowodowania katastrofy ekologicznej i humanitarnej w regionie. 

Amerykański think tank przywołuje także nowe wnioski z kilku niezależnych źródeł, według których wysadzenie tamy było spowodowane przez wewnętrzny wybuch, co wskazywałoby na odpowiedzialność Rosjan.

Norweski sejsmolog Volker Oye z centrum NORSAR, powołując się na monitoring aktywności sejsmicznej, ocenił, że dane wykazały impuls energetyczny "typowy dla eksplozji". Monitoring nie pozwala jednak zlokalizować impulsu energetycznego bardziej precyzyjnie niż w promieniu 20-30 km od KEW. Według eksperta byłoby jednak "niezwykłym zbiegiem okoliczności", gdyby impuls energetyczny był wywołany przez inny czynnik niż eksplozja.

Również "New York Times" podał, powołując się na anonimowe źródło w Białym Domu, że amerykańskie satelity odnotowały wybuch, zanim zapora uległa zniszczeniu. Eksperci przepytywani przez "Wall Street Journal" ocenili, że zniszczenie zapory zostało zapewne spowodowane przez wybuch w konkretnie zlokalizowanym punkcie lub punktach zapory.

ISW w dalszym ciągu ocenia, że bilans dostępnych dowodów i analiza sugeruje, że zniszczenie zapory było celowym działaniem Rosjan.