Inwazja Rosji na Ukrainę to jeden z najważniejszy tematów w Europie w ostatnich miesiącach, to także żywo komentowana i omawiana kwestia na świecie. Szczególnie zainteresowane są kraje sąsiadujące albo będące stosunkowo blisko obszaru, który wkrótce może zamienić się w pole walki. Niemal wszystkie kraje europejskie deklarują Ukrainie pomoc, a nawet nie tylko deklarują, ale także wprost pomagają, dostarczając sprzęt wojskowy. W tej całej układance są też nasi zachodni sąsiedzi - Niemcy. Państwo będące zdecydowanym liderem Unii Europejskiej, ogranicza się tylko do drobnych, dyplomatycznych trywializmów, podczas gdy wydaje się, że należałoby się spodziewać zdecydowanego i twardego stanowiska - sprzeciwu wobec agresywnej polityki Władimira Putina. Jaka jest geneza dziwnego zachowania Niemców? "Patrząc na to, co się dzieje dzisiaj, ale nie tylko dzisiaj, w zasadzie w ostatnich dziesięciu latach w polityce zagranicznej prowadzonej przez Rosję, to polityka niemiecka znów wydaje mi się, że skończyła się fiaskiem. Rosjanie dalej stosują główny nacisk na siłę militarną, wojskową"- podkreśla Mariusz Marszałkowski, ekspert ds. wschodnich, analityk energetyczny branżowego portalu BiznesAlert w rozmowie z dziennikarzem Tomaszem Weryńskim w internetowym Radiu RMF24


NAJCIEKAWSZE ROZMOWY I NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE ZNAJDZIECIE W INTERNETOWYM RADIU RMF24


Tomasz Weryński, prowadzący w internetowym Radiu RMF24: Europa stoi na krawędzi wojny ukraińsko-rosyjskiej, a Niemcy nie wiedzą jak się w tym wszystkim odnaleźć. Czy za tym zamroczeniem stoją zbyt duże powiązania biznesowe z Rosją, przez które nasi zachodni sąsiedzi nie mogą stanowczo sprzeciwiać się działalności Putina na granicy z Ukrainą?

Mariusz Marszałkowski, ekspert ds. wschodnich, analityk BiznesAlert: Tak, zdecydowanie, Niemcy bardzo mocno w ostatnich latach związały się z Rosją. Pomimo różnych problemów, związanych z polityką rosyjską wobec m.in. Ukrainy. Niemcy bardzo mocno stawiały właśnie na relacje biznesowe. To jest trochę takie nie do końca udane powtarzanie polityki Willego Brandta z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, kiedy ówczesne Niemcy bardzo mocno chciały zbliżyć się ekonomicznie ze Związkiem Sowieckim po to, żeby nie stosował on przemocy w polityce zagranicznej. Teraz, patrząc na to, co się dzieje w ostatnich 20 latach, czyli politykę Niemiec wobec Rosji, czyli przyzwolenie na różnego rodzaju projekty ekonomiczne. Bo mówimy nie tylko gazociągu Nord Stream I i II, ale także np. o tym, że Niemcy pozwoliły na przejęcie 30 proc. swoich magazynów gazu przez rosyjskie firmy. Mówimy tutaj o tym także w kontekście największej rafinerii niemieckiej, która jest we władaniu rosyjskiego Rosnieftu. Kilka innych projektów energetycznych w Niemczech również jest własnością firm rosyjskich, i to państwowych firm rosyjskich. I mam wrażenie, że ta polityka niemiecka miała właśnie na celu przekonanie Rosji Putina do tego, że relacje ekonomiczne są dla niej opłacalne. Patrząc na to, co się dzieje dzisiaj, ale nie tylko dzisiaj, w zasadzie w ostatnich dziesięciu latach w polityce zagranicznej prowadzonej przez Rosję, to polityka niemiecka znów, wydaje mi się, że skończyła się fiaskiem. Rosjanie dalej stosują główny nacisk na siłę militarną, wojskową. Na taką neoimperialną politykę te inwestycje, na które pozwolili Niemcy w dużym stopniu, jeszcze do tego dołożyły wymiar finansowy. Czyli Rosjanie po prostu mają pieniądze na prowadzenie tak agresywnej polityki zagranicznej.

Czy w przypadku jakiegokolwiek rozwiązania militarnego na Ukrainie możliwe jest, przynajmniej czasowe, zawieszenie tematu gazociągu Nord Stream II?

Jeżeli miałoby się tak stać, to na pewno nie będzie to oficjalnie podkreślane jako działanie, nazwijmy to, sankcyjne wobec Rosji. Myślę, że Niemcy będą chciały, jeżeli ewentualnie, pod naciskiem sojuszników, zdecydują się na taki krok, to będą to zrzucać raczej na decyzję administracyjną. Proszę zauważyć, że już prezes Niemieckiej Federalnej Agencji ds. Sieci czyli taki odpowiednik polskiego URE, który właśnie prowadzi certyfikację projektu Nord Stream II zapowiedział, że ta certyfikacja nie nastąpi w pierwszej połowie tego roku. To już jest pewien sygnał, że Niemcy, którzy słyną z takiej dosyć skrupulatnej administracji, skrupulatnego podchodzenia do rozwiązywania różnych problemów, już dają sobie pewien czas, już wysyłają pewien sygnał ze strony nie rządu, nie ze strony MSZ, nie ze strony urzędu kanclerskiego, ale ze strony właśnie takiego regulatora, który, w teorii przynajmniej, powinien być niezależny. I jak podkreśla prezes wspomnianej agencji ds. sieci, te działania, czy ten proces certyfikacji, który teraz jest opóźniony, wynikają głównie ze względu na to, że spółka Nord Stream AG, czyli ten szwajcarski operator projektu Nord Stream II nie dostarczył odpowiedniej dokumentacji, aby certyfikację dokończyć. Zobaczymy czy w najbliższych kilku miesiącach ten proces certyfikacji zostanie wznowiony. Bo jeżeli tak, to oznacza, że maksymalnie w ciągu 3 lub 4 miesięcy gazociąg Nord Stream II otrzyma certyfikację niemieckiego urzędu.

W ostatnim czasie redaktor naczelny "Die Welt Ulf Poschardt" skrytykował postępowanie rządu niemieckiego w sprawie kryzysu ukraińskiego. Napisał: "witamy w Niemieckiej Republice Federalnej Klaunów". Wyśmiewa także wysłane na Ukrainę 5000 hełmów. Zatem wewnątrz Niemiec również zauważany jest omawiany przez nas problem.

Tak, 5000 hełmów i szpital polowy, który gdzieś w połowie lutego ma trafić na Ukrainę. Niemcy konsekwentnie realizują politykę nie dozbrajania Ukrainy. To też nie jest tak, jak u nas się przedstawia, że Niemcy nie dostarczając broni, bo nie chcą, bo boją się Rosji itd. To jest po prostu polityka, którą Niemcy prowadzą od wielu lat. Czyli, w domyśle, polityka zagraniczna urzędu kanclerskiego wobec Ukrainy jest taka, żeby ten konflikt na wschodzie Ukrainy rozwiązać na płaszczyźnie dyplomatycznej. Trzeba pamiętać, że jeszcze jak Frank-Walter Steinmeier, obecny prezydent Niemiec, był ministrem spraw zagranicznych, to ukuła się taka doktryna, która miała polegać na dyplomatycznym rozwiązaniu konfliktu w Donbasie. Oczywiście on jest niekorzystny z perspektywy ukraińskiej, bo daje dużą autonomię np. Donbasowi. Praktycznie pomija, czy w ogóle nie zawiera w sobie tematu anektowanego Krymu. Więc dla strony ukraińskiej formuła Steinmeiera, czyli ten sposób dojścia do pokoju w Donbasie jest taką realizacją polityki rosyjskiej zamrożonych konfliktów. Czyli tego, co Rosjanie od lat dziewięćdziesiątych stosowali w Naddniestrzu w Mołdawii, także w Gruzji, a więc Abchazja, Osetia Południowa, Górski Karabach pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem. No i oczywiście teraz Donbas ma stać się kolejnym takim przyczółkiem zamrożonego konfliktu. Wobec tego trochę niemiecka polityka wspiera te założenia kolejnego zamrożonego landu na terenie Europy.


Mocny głos premiera Morawieckiego w sprawie Niemiec coś da? Wczoraj w Kijowie próbował zmobilizować Berlin.

Myślę, że tyle tych głosów było w kierunku Berlina skierowanych od bardzo wpływowych polityków z całego świata, nie tylko ze strony Polski. I na razie ta polityka nie zmieniła się, dlatego wątpię, aby głos Mateusza Morawieckiego w jakikolwiek sposób wpłynął na politykę Berlina. Polityka Niemiec ma pewne swoje pryncypia, które utrzymuje ponad oczekiwaniami takich państw jak Polska, Czechy, Słowacja, czy państwa bałtyckie. I w takim rozumieniu niemieckiej polityki, to ta konsekwencja jest przewagą. Polityka niemiecka jest konsekwentna, a nie opiera się na pewnych emocjonalnych wezwaniach. Tym bardziej, jeżeli padają one z mównicy, do mediów. Takie rzeczy załatwia się raczej w ciszy, w zaciszu gabinetów, poprzez dyplomacje, ambasady, a nie poprzez briefingi prasowe.


/RMF FM
/RMF FM
Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24.pl

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24.pl na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.