​Niektórzy Białorusini zaczęli otrzymywać wezwania do stawienia się w lokalnych wojskowych urzędach rejestracji i rekrutacji. Wywołało to poważne niepokoje, ze względu na prowadzoną w Rosji "częściową mobilizację". Białoruski resort obrony zapewnia, że nie prowadzi działań mobilizacyjnych, a urzędnicy wykonują "rutynową pracę". Jednocześnie ukraiński sztab podaje, że Mińsk przygotowuje infrastrukturę dla rosyjskich żołnierzy.

Białoruskie media - m.in. Biełsat i Zerkało - zaczęły informować o tym, że obywatele kraju otrzymają wezwania na szkolenie wojskowe lub do stawienia się w komisjach rejestracji i rekrutacji.

Powiedzieli, że chcą porozmawiać, podobno nikt nikogo nie biorą (...) Powiedzieli, że to nie ma nic wspólnego z mobilizacją w Rosji - przekazał jeden z czytelników Zerkało z Mińska.

Mieszkańcy także innych miejscowości otrzymali wezwania. Procedura jest wszędzie ta sama: wezwanie na rozmowę w celu zweryfikowania danych lub wezwanie na obóz treningowy.

Także białoruski opozycjonista, były minister Paweł Łatuszka napisał na Twitterze, że według jego źródeł "Łukaszenka zgodził się na rozmieszczenie 120 tysięcy żołnierzy w okresie listopad-luty" i zamierza zmobilizować 100 tys. osób. Łukaszenka przygotowuje się na wojnę na pełną skalę. Zachód musi postawić ultimatum, którego nie może odmówić - napisał.

Ukraiński sztab z kolei przekazał, że Białoruś przygotowuje się na przyjęcie 20 tys. zmobilizowanych Rosjan i prawdopodobnie przygotowuje dla nich infrastrukturę. Opozycyjny kanał na Telegramie Białoruski Hajun, śledzący ruchy wojsk w regionie, wskazuje, że w kraju może przebywać ok. 5 tys. rosyjskich żołnierzy. Według aktywistów nic na razie nie wskazuje np. na transport sprzętu z Rosji.

Ministerstwo obrony Białorusi wydało w sprawie wezwań komunikat. Obecnie działania mobilizacyjne nie są prowadzone w Siłach Zbrojnych Republiki Białorusi. Wszystkie wojskowe obozy szkoleniowe są z góry planowane i zatwierdzane specjalnymi aktami prawnymi - tłumaczy resort.

Podkreślono, że urzędnicy wykonują zwykłą rutynową "pracę rejestracyjną". Władze dodają, że nie jest to powiązane z mobilizacją w Rosji.

Także Białoruski Hajun powątpiewa, że Mińsk prowadzi mobilizacja. Wskazuje, że Siły Zbrojne Białorusi nie brały udziału w żadnych walkach i się "niepoodbijane", więc nawet w przypadku planowania wojny, rekrutacja rezerwistów wydaje się zbędna.

Białoruś udostępniła swoje terytorium rosyjskim wojskom, z którego niektóre oddziały rozpoczęły inwazję na Ukrainę. Pojawiały się informacje, że Putin naciska na Łukaszenkę, by ten także się zaangażował w działania wojenne. Niechętne inwazji miało być jednak białoruskie wojsko. Łukaszenka w ostatnich miesiącach regularnie opowiada o tym, że jego kraj nie chce wojny.