Według rosyjskiego ministerstwa obrony od poniedziałku poddało się 959 ukraińskich żołnierzy, którzy przebywali na terenie kombinatu Azowstal w Mariupolu – podała we wtorek agencja Reutera. Nieoficjalnie mówi się, że wśród "ewakuowanych" nie ma dowódców. Oni wciąż mają przebywać na terenie Azowstalu.

Wśród 959 wojskowych ma być 80 rannych - poinformowało rosyjskie ministerstwo obrony, dodając, że 694 osoby, w tym żołnierze pułku Azow, poddały się w ciągu ostatniej doby. W tej grupie jest 29 rannych.

Agencja Reutera zaznacza, że nie ma możliwości niezależnego zweryfikowania informacji podawanej przez rosyjski resort.


Co z wojskowymi z Mariupola?

We wtorek agencja Reutera poinformowała, powołując się na świadka, że z Azowstalu w eskorcie sił okupacyjnych, wyjechało co najmniej siedem autobusów z ukraińskimi żołnierzami. Mieli zostać przewiezieni na teren byłej kolonii karnej w Ołeniwce na terytoriach okupowanych.

Kombinat Azowstal, broniony przez pułk Gwardii Narodowej Azow i 36. Samodzielną Brygadę Piechoty Morskiej pozostawał dotąd ostatnim punktem ukraińskiego oporu w Mariupolu, mieście portowym na południowym wschodzie Ukrainy.

Miasto zostało prawie całkowicie zniszczone przez Rosjan, a liczbę ofiar wśród ludności cywilnej ocenia się na kilkadziesiąt tysięcy.

W ostatnich tygodniach udało się uratować kilkuset cywilów, którzy przez około dwa miesiące ukrywali się w rozległych podziemnych korytarzach i schronach na terenie zakładów. Zorganizowanie konwojów humanitarnych było możliwe dzięki współpracy strony ukraińskiej z ONZ.

W poniedziałek wieczorem wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar potwierdziła ewakuację ponad 260 żołnierzy z Azowstalu, w tym 53 ciężko rannych. 211 ewakuowanych przewieziono do Ołeniwki na terytorium samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę Donieckiej Republiki Ludowej. Jak zapowiedziała Malar, wszyscy mają zostać wymienieni na rosyjskich jeńców wojennych.

Rosyjska Duma Państwowa chce zablokować możliwość takiej wymiany, o czym poinformował jej przewodniczący we wtorek. Komitet Śledczy Rosji zamierza przesłuchać żołnierzy Azowa. Sąd Najwyższy tego kraju ma z kolei wkrótce rozpatrzyć wniosek o uznanie tej formacji, będącej w strukturze ukraińskiej Gwardii Narodowej, za organizację terrorystyczną.

W związku z informacjami o torturowaniu i zabijaniu przez Rosjan jeńców i cywilów na terytorium Ukrainy istnieją obawy o losy ukraińskich wojskowych, których bez przerwy atakuje rosyjska propaganda, nazywając "neonazistami".

Poddanie huty Azowstal to wynik "taktycznego porozumienia"

Analitycy z Instytutu Studiów nad Wojną uważają, że Ukraina i Rosja zawarły porozumienie w ramach kapitulacji zakładów Azowstal. Siły ukraińskie chcą w ten sposób ocalić bohaterskich obrońców Mariupola, Rosji zaś zależy na szybkim ogłoszeniu "zwycięstwa" w tym mieście.

Według amerykańskiego think thanku, ogłoszenie przez Rosję objęcia pełnej kontroli nad Mariupolem ma zatrzeć krytykę po nieudanej przeprawie przez rzekę Doniec, którą rosyjscy najeźdźcy chcieli na drugi brzeg.

"Obrońcy Mariupola, uwięzieni w zakładach Azowstal, prawdopodobnie poddali się po wynegocjowaniu przez Kijów warunków ich ewakuacji. Mimo to Kreml, w obliczu niezadowolenia części rosyjskich elit i społeczeństwa, oczekujących całkowitej kapitulacji miasta, może odmówić wymiany ukraińskich żołnierzy z Azowstalu na rosyjskich jeńców wojennych" - czytamy w publikacji ekspertów.

Siły czeczeńskie pomagały Rosji w zdobywaniu Mariupola?

Wykorzystywanie przez Rosję personelu pomocniczego, w tym oddziałów czeczeńskich, do przełamania ukraińskiego oporu w Mariupolu świadczy o jej poważnych problemach z zasobami na Ukrainie - twierdzi z kolei brytyjskie ministerstwo obrony.

"Mimo że siły rosyjskie okrążały Mariupol przez ponad 10 tygodni, zacięty opór ukraiński opóźnił przejęcie przez Rosję pełnej kontroli nad miastem. Udaremnił jej wczesne próby zdobycia kluczowego miasta i spowodował kosztowne straty osobowe wśród sił rosyjskich. Próbując przezwyciężyć ukraiński opór, Rosja w znacznym stopniu wykorzystywała personel pomocniczy. Obejmuje to rozmieszczenie sił czeczeńskich, liczących prawdopodobnie kilka tysięcy bojowników, skoncentrowanych głównie w sektorach Mariupola i Ługańska" - zaznaczają brytyjscy wojskowi.

"Siły te składają się prawdopodobnie zarówno z pojedynczych ochotników, jak i jednostek Gwardii Narodowej, które rutynowo zajmują się ochroną szefa władz Republiki Czeczeńskiej, Ramzana Kadyrowa. Kadyrow prawdopodobnie sprawuje osobisty nadzór nad rozmieszczeniem sił, a jego kuzyn Adam Delimchanow prawdopodobnie pełni funkcję czeczeńskiego dowódcy polowego w Mariupolu. Rozmieszczenie tak zróżnicowanego personelu świadczy o poważnych problemach Rosji z zasobami na Ukrainie i prawdopodobnie przyczynia się do rozproszenia dowództwa, co nadal utrudnia rosyjskie operacje" - podkreśla brytyjskie ministerstwo obrony.