Piotr S., ps. Staruch zostanie w areszcie. Nieformalny szef kibiców Legii Warszawa trafił tam w sierpniu w związku z zarzutem rozboju. Obrona domagała się zwolnienia mężczyzny, ale zażalenie zostało oddalone - poinformował stołeczny sąd okręgowy.

Według ustaleń policji i prokuratury, Piotr S. miał na początku sierpnia pobić mężczyznę i zabrać mu torbę. "Staruch" nie przyznaje się do winy, po zatrzymaniu został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu do 12 lat więzienia.

Sąd uznał, że jedynie tymczasowe aresztowanie zapewni właściwy tok postępowania; chodzi o to, że zarzucony czyn jest zagrożony surową karą i taka surowa kara może być w tej sprawie wymierzona - powiedział rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie, sędzia Wojciech Małek.

Dlatego, jak powiedział, sąd uznał, że "istnieje obawa, iż podejrzany przebywając na wolności, może utrudniać postępowanie".

Piotr S. został współpracownikiem nowego dziennika "Gazeta Polska Codziennie", którego pierwszy numer ukazał się w piątek. Redaktor naczelny nowej gazety Tomasz Sakiewicz powiedział, że w dziale sportowym nowego pisma jest wielu dziennikarzy, którzy mają dobry kontakt z kibicami.

Sakiewicz wraz ze współpracownikami, przedstawiciele kibiców Legii oraz m.in. posłanka PiS Anna Sikora pojawili się w sądzie okręgowym na posiedzeniu. Chcieli złożyć poręczenie za Piotra S. Sąd nie przyjął jednak ich wniosków, samo posiedzenie - mimo protestów posłanki PiS - odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Sąd uzasadnił to dobrem postępowania i jego tajemnicą.

"Staruch" pobił piłkarza Legii

Pod koniec maja warszawska prokuratura przesłała do sądu akt oskarżenia przeciwko "Staruchowi". Po jednym z meczów mężczyzna uderzył w twarz piłkarza Legii Jakuba Rzeźniczaka. Grozi mu za to do roku więzienia. Do zdarzenia doszło po porażce Legii z Ruchem Chorzów. Kibice stołecznego zespołu zwymyślali i opluli schodzących do szatni piłkarzy warszawskiej drużyny. Zdarzenie zarejestrowała kamera, a nagranie opublikowano w internecie, pokazały je także media. Policja informowała, że Piotr S. nie przyznał się w tej sprawie do winy.

Władze stołecznego klubu zdecydowały już wcześniej o przywróceniu wobec Piotra S. dwuletniego klubowego zakazu stadionowego. Osoba, która dopuściła się tego karygodnego przewinienia, dostała od klubu kredyt zaufania. Został on niestety nadużyty i nie mogliśmy podjąć innej decyzji - wyjaśniał prezes Legii.

W czerwcu prawomocny zakaz stadionowy wobec Piotra S. orzekł także warszawski sąd. Bez zdecydowanej reakcji będziemy mieli problemy na Euro 2012 - mówił wtedy sędzia. Sprawa dotyczyła zdarzeń z października 2009 roku, gdy przed meczem Legii Warszawa z Ruchem Chorzów spiker prosił o uczczenie chwilą ciszy pamięci Jana Wejcherta, jednego z założycieli władającej Legią spółki ITI. "Staruch" jako wodzirej kibiców zaintonował wtedy okrzyk "Jeszcze jeden!", adresowany do Mariusza Waltera, drugiego ze współwłaścicieli. Ochroniarze siłą wyprowadzili go ze stadionu.

"Staruch" został również zatrzymany przez policję w czasie akcji przeciwko chuliganom, którzy brali udział w zamieszkach - 3 maja - na stadionie Zawiszy w Bydgoszczy, po finałowym meczu Pucharu Polski, w którym Legia grała z Lechem Poznań. W związku z tą sprawą S. usłyszał zarzut wtargnięcia na murawę i ma dozór policyjny.