Nawet 45 milionów złotych mogły sięgać obroty na kontach, które były wykorzystywane przez gang handlarzy dopalaczami - to nowe informacje, dotyczące śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Sieradzu w Łódzkiem. Na Śląsku "Mocarzem" zatruło się w ostatnich dniach już 339 osób.

Handel dopalaczami był prowadzony na terenie całego kraju przez internet, ale gang wykorzystywał też firmy z siedzibami za granicą i konta m.in. w Anglii, Chinach, Hiszpanii i na Cyprze.

Abyśmy mogli dokładnie prześledzić przepływ brudnych pieniędzy, poprosiliśmy o pomoc prawną zagranicznych śledczych - mówi Józef Mizerski z Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. Ważne jest w tym śledztwie, że udało się nam zabezpieczyć 10 mln zł na kontach gangu - dodaje.

Sprawa jest rozwojowa i zarzuty dla kolejnych osób są tylko kwestią czasu. Do tej pory jest jeden podejrzany: Jakub G., który będzie odpowiadał za pranie brudnych pieniędzy, sprowadzenie niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia wielu osób oraz posiadanie środków odurzających. Grozi mu do 10 lat więzienia.

Śledztwo jest bardzo obszerne i ciągle się rozrasta, bo dystrybutorzy dopalaczy działali w różnych częściach kraju. Zaczęło się na początku ubiegłego roku od handlarzy dopalaczami z Łodzi i Pabianic.

W ostatnich dniach w województwie śląskim odnotowano już 339 zatruć dopalaczami. Wśród osób pozostających w szpitalach 5 jest w stanie ciężkim.

"Mocarz" pojawił się na rynku już 5 lat temu

Dziennikarz śledczy RMF FM Marek Balawajder ustalił, że na rynek handlu dopalaczami - oprócz znanego już "Mocarza" - trafiały w hurtowej ilości jeszcze dwa groźne dla zdrowia i życia produkty. Ich nazwy, które obowiązują w sprzedaży, to "Czeszący grzebień" i "Konkret". Producenci tych specyfików wpuścili je na rynek w gigantycznej ilości tuż przed 1 lipca, kiedy w życie wchodziły nowe przepisy rozszerzające listę zakazanych substancji.

"Czeszący grzebień" i "Konkret" są tak samo groźne jak "Mocarz". Działają podobnie - są kilkaset razy mocniejsze od innych.

"Mocarza" już raz próbowano wprowadzić do obrotu. Według naszych informacji, pierwszy raz na rynku dopalaczy specyfik ten pojawił się 5 lat temu - w 2010 roku. Wtedy po jego zażyciu do szpitali trafiło kilkanaście osób. Handlujący dopalaczami bandyci przestraszyli się konsekwencji i ukryli część zapasu.

Śląscy policjanci zabezpieczyli już kilka tysięcy sztuk opakowań "Mocarza" i wciąż szukają następnych - mają świadomość, że niska cena może skłaniać kolejne osoby do kupowania i próbowania śmiertelnie groźnego specyfiku.

(j.)