Prokuratura będzie odwoływać się od decyzji lubelskiego sądu ws. 29-letniego Michała J., podejrzanego o handel dopalaczami. Jak informuje reporter RMF FM Krzysztof Kot, sąd aresztował mężczyznę tymczasowo na trzy miesiące, ale ustalił też kaucję w wysokości 50 tysięcy złotych. Wcześniej prokurator postawił 29-latkowi zarzuty udziału w obrocie znaczną ilością środków odurzających - głównie tzw. dopalaczy, a także udzielenia osobie dorosłej tabletek ekstazy. W mieszkaniu J. znaleziono 13,5 kg dopalaczy, handlował nimi przez internet.

Zdaniem prokuratorów, zajmujących się tą sprawą, zważywszy na to, że mamy tu do czynienia z hurtowymi ilościami dopalaczy, a także zagrożenie wysoką karą - do 12 lat więzienia, nie powinno być mowy o warunkowej zamianie aresztu na poręczenie majątkowe. Co więcej, gdyby mężczyzna wyszedł na wolność, mógłby - zdaniem prokuratury - utrudniać śledztwo. Dopalaczy nie produkował sam - śledczy ustalają teraz, skąd je brał.

Na wpłacenie 50 tysięcy złotych Michał J. ma miesiąc.

Wpadł dzięki kurierom

Mężczyzna został zatrzymany w piątek. W jego mieszkaniu policjanci znaleźli 456 gr marihuany, 238 tabletek ekstazy oraz 13,5 kg substancji o nazwach PV8 i 3CMC, należących do tzw. dopalaczy. Te substancje od 1 lipca 2015 roku zamieszczone są w załączniku do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii jako substancje, którymi obrót jest zabroniony - informowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.

Do wykrycia przestępstwa przyczynili się pracownicy jednej z firm kurierskich. Zauważyli oni, że jedna z niedoręczonych przesyłek jest uszkodzona i może zawierać substancje chemiczne, których doręczanie jest zakazane. Zapach wydobywający się z przesyłki sugerował, że mogą to być narkotyki. Pracownicy firmy powiadomili policję.

Okazało się, że ten sam nadawca nadał jeszcze 18 tego rodzaju przesyłek. Dane nadawcy były fikcyjne, ale śledczy ustalili, że faktycznym nadawcą był Michał J.

29-latek handlował przez internet. Z analiz jego komputera wynika, że wysłał ponad 700 tego typu przesyłek.

Michał J. jest bezrobotny, ma wyższe wykształcenie, z zawodu jest bibliotekarzem. Dystrybucja środków nazywanych popularnie dopalaczami była źródłem jego dochodów. Wedle jego oświadczenia, z tej działalności mógł osiągać dochód rzędu 4-5 tysięcy złotych miesięczne - poinformowała Syk-Jankowska.

29-latek podczas przesłuchania w prokuraturze przyznał się do dokonania zarzucanych mu przestępstw i złożył obszerne wyjaśnienia, których treści prokuratura ze względu dobro śledztwa nie ujawnia. Jak zaznaczyła Syk-Jankowska, niewykluczone, że będą w tej sprawie kolejne zatrzymania.

Za wprowadzanie do obrotu znacznych ilości środków odurzających grozi kara do 12 lat więzienia.

(edbie)