Tym razem w naszym cyklu o "zagranicznych" atrakcjach Polski zaglądamy do województwa warmińsko-mazurskiego. Północno-wschodnia część kraju kojarzy się przede wszystkim z piękną przyrodą, dużą liczbą lasów i jezior. Jest jednak jedno miejsce, w którym można poczuć się trochę jak w Italii. To Stańczyki koło Gołdapi, gdzie znajdują się wysokie mosty, przypominające włoskie akwedukty.

Nie w długości jest wartość tych mostów, tylko w wysokości - 36 metrów nad korytem niewielkiej rzeki Błędzianki - mówi przewodnik PTTK Andrzej Bobrowicz. Można się zastanawiać skąd taka wielka rozpadlina w tym miejscu? To obszar stworzony przez ustępujący lodowiec. Żeby móc przeprowadzić tamtędy linię kolejową trzeba było stworzyć tak gigantyczne mosty. To najwyższy most na Mazurach - opowiada przewodnik.

Skąd tutaj porównanie z Rzymem? Widać wpływy włoskich architektów, ale wykonanie absolutnie jest niemieckie. Na pewno było to bardzo trudne konstrukcyjne. Trzeba było dobrze osadzić przyczółki - wyjaśnia Bobrowicz. To nie są jedyne mosty na tej linii kolejowej. Jest jeszcze siedem takich konstrukcji, oczywiście nie tak dużych jak te w Stańczykach. Dlaczego nie zdecydowano się ominąć trudności terenu? Chodziło o to, żeby linia była jak najkrótsza.

Obydwa mosty zbudowane zostały przez Niemców w latach 1907-1926, z kilkuletnią przerwą spowodowaną I wojną światową, przy czym most północny wznoszono także w warunkach wojennych z udziałem wojsk kolejowych i jeńców rosyjskich. Konstruktorami wiaduktów byli architekci włoscy. Pierwsze pociągi puszczono dopiero 1 października w 1927 roku i na jednym - tylko północnym - torze. Początkowo były to trzy pary pociągów osobowych. Jednak ze względu na duże zainteresowanie turystów, którzy w soboty i niedziele licznie odwiedzali te tereny, uruchomiona została czwarta para.

W okolice Błędzianki przyjeżdżali wędkarze, grzybiarze, a zimą nawet narciarze. Kursowały tu również pociągi towarowe przewożące głównie drewno z okolicznych lasów. Na początku lat 40. przez wiadukty w Stańczykach przejeżdżały transporty kamieni z przeznaczeniem na budowę kwatery Hitlera - Wilczy Szaniec w Gierłoży.

Pociągi kursowały tu do roku 1945, kiedy to radzieckie oddziały trofiejne rozebrały tory i wywiozły je do ZSRR. Wiadukty na szczęście zostały oszczędzone. Inne, podobne, lecz mniejsze obiekty, zbudowane przez Niemców znajdują się w niedalekich Kiepojciach i Botkunach.

Rozmiary mostów, ich konstrukcja, a przede wszystkim wspaniałe widoki wzbudzają podziw turystów, którzy chętnie odwiedzają to niezwykłe miejsce. Z wiaduktów korzystali często entuzjaści skoków na bungee, a nawet filmowcy - Stanisław Tym, kręcił tu sceny do swojego "Rysia".

Opracowanie: