XXI Zimowe Igrzyska Olimpijskie przeszły do historii. W tym roku sportowcy rywalizowali w kanadyjskim Vancouver. Ich zmagania mogliśmy śledzić do końca lutego.

Vancouver 2010

Adam Małysz

Czwartek, 11 lutego 2010 (19:32)

Miał zaledwie 6 lat, gdy rozpoczął treningi narciarskie w niewielkim prowincjonalnym klubie KS Wisła. Musiało jednak upłynąć wiele czasu, aż spełniły się jego marzenia o wielkiej międzynarodowej karierze. Poczynając od sezonu 2000/2001, zbierał największe trofea i w końcu został najbardziej utytułowanym skoczkiem narciarskim w historii Polski. Gdy ten niepozorny chłopak z młodzieńczym wąsikiem skakał, wielomilionowa rzesza kibiców zasiadała przed telewizorami i krzyczała wraz komentatorem sportowym: "Leć, Adaś, leeeć!".

W skokach narciarskich zdobył już prawie wszystko. Sięgnął po cztery tytuły mistrza świata i cztery Kryształowe Kule za Puchar Świata. Z olimpiady w Salt Lake City przywiózł brąz i srebro. Za każdym razem, gdy zaczynał trening, marzył o zwycięstwie. Przed wyjazdem do Vancouver - pomimo że nie jest już młodym zawodnikiem i wielu powątpiewało w jego powrót do wielkiej formy - nie bał się po raz kolejny powiedzieć: "mam marzenie". Do pełni szczęścia brakuje mu bowiem złotego medalu igrzysk olimpijskich w Vancouver.

Zaczęło się w Wiśle

Urodził się 3 grudnia 1977 roku w górskiej miejscowości o nazwie Wisła. Jeszcze jako przedszkolak trafił pod skrzydła swojego wuja, Jana Szturca, który najpierw był znanym skoczkiem, a po zakończeniu kariery został trenerem w klubie KS Wisła. To właśnie on przez długie lata szkolił Adama w skokach narciarskich - aż do momentu, gdy ten trafił do kadry narodowej.

Jako 16-latek podczas letnich zawodów w skokach narciarskich został skrzywdzony przez sędziów. Błąd szybko wyjaśniono i naprawiono, jednak dla Adama był to moment wielkiej próby. Wprawdzie nie zerwał ze skokami, ale więcej uwagi zaczął poświęcać piłce nożnej. Futbol przez całą podstawówkę był jego namiętnością.

Później trener zaczął namawiać Adama, by porzucił styl klasyczny i zaczął skakać stylem V. Chłopiec miał obawy, czy aby w czasie lotu nie spadnie na czubki nart. Prawie cały sezon 1991/92 pracował nad zmianą techniki. Jednocześnie zaczął trenować bieganie na nartach śladowych i kombinację alpejską, w której wkrótce miał osiągnąć pierwsze sukcesy - zdobył m.in. indywidualnie wicemistrzostwo Polski juniorów.

Kończąc szkołę podstawową, zastanawiał się nad swoim przyszłym zawodem. Myślał o pracy, w której przydatne byłoby to, co zdążył już w sobie odkryć i rozwinąć podczas treningów. Pomyślał, że krycie dachów to bardzo męski zawód, wymagający opanowania, koncentracji i umiejętności pracy na dużych wysokościach. Nie każdy mógł być dekarzem, a Adam mógł...

Skoczek z Wisły staje się żywą legendą

W 1994 roku trener Szturc przekonał Małysza do porzucenia kombinacji norweskiej i poświęcenia się skokom narciarskim. Jeszcze w tym samym roku Adam trafił do kadry polskich skoczków. Pierwszą wielką imprezą sportową, w której wziął udział, był Turniej Czterech Skoczni w sezonie 1994/95. W Innsbrucku zajął wtedy 17. miejsce. Od tego momentu jego talent uwidaczniał się coraz bardziej.

Pasmo sukcesów w jego karierze rozpoczęło się w roku 1996. 16 marca odniósł pierwsze zwycięstwo w zawodach o PŚ w norweskim Holmenkollen. Później stawał na podium w Iron Mountain, Falum i Lahti, a w końcowej klasyfikacji PŚ zajął 7. lokatę. Wtedy zaczął zaskarbiać sobie serca polskich kibiców. Ujął ich skromnością i pracowitością.

Wielka międzynarodowa kariera Małysza rozpoczęła się w sezonie 2000/2001. Był pierwszym Polakiem, który wygrał Turniej Czterech Skoczni. Na MŚ w Lahti zdobył złoty medal na średniej skoczni. Do marca wygrał jeszcze dziewięć konkursów i jako triumfator zakończył rywalizację w PŚ. Polscy kibice oszaleli z radości - tym bardziej, że zbliżały się zimowe igrzyska. Świętowano już złote medale i zawczasu fetowano następnego - po Wojciechu Fortunie - polskiego skoczka, który stanie na najwyższym stopniu olimpijskiego podium.

W 2002 roku na olimpiadzie w Salt Lake City Małysz nie zawiódł, choć jego dwa medale (srebrny na dużej i brązowy na średniej skoczni) przyjęto w kraju z mieszanymi uczuciami. Gwiazdą skoków w stolicy stanu Utah okazał się Szwajcar Simon Ammann, który w wielkim stylu wygrał oba konkursy.

Kibice tęsknią za "dawnym Małyszem"

Przed sezonem 2002/2003 wielu przewidywało "koniec Małysza". Pierwsze jego starty nie były zgodne z oczekiwaniami kibiców. Wprawdzie pozostawał w czołówce, ale już nie wygrywał. Sugerowano nawet, że zapomniał, jak to się robi. Słowa ostrej krytyki kierowano także pod adresem trenera Apoloniusza Tajnera. Ostatecznie jednak Małysz po raz trzeci z rzędu wygrał walkę o Kryształową Kulę.

W kolejnych sezonach Małysz nie był już taki, jak "za dawnych czasów". Na olimpiadzie w Turynie (2006 r.) zajął: 7., 14. oraz 5. miejsce (konkurs drużynowy). Po igrzyskach zmienił się trener kadry. Nowym szkoleniowcem został słynny Fin Hannu Lepistoe, który w sezonie 2006/07 poprowadził "polskiego orła" do kolejnych sukcesów. Małysz na średniej skoczni w Sapporo wywalczył tytuł mistrza świata, a na koniec sezonu cieszył się z czwartego w karierze triumfu w klasyfikacji generalnej PŚ.

Po nieudanym sezonie 2007/08 PZN jeszcze raz zdecydował się na zmianę szkoleniowca. Miejsce doświadczonego Hannu Lepistoe zajął Łukasz Kruczek, który wcześniej szkolił się pod okiem Fina. Początek kolejnego roku startów nie był dla Polaka najlepszy, ale dobra końcówka dała mu dość wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ (13.).

W tym sezonie Adam Małysz już po raz szesnasty rywalizuje o PŚ. Oczekiwania wobec legendy skoków narciarskich jak zwykle są ogromne - zwłaszcza przez wzgląd na igrzyska Vancouver.

RMF/INTERIA.PL
Radio Muzyka Fakty