Na dwa dni przed unijnym szczytem w Brukseli Mateusz Morawiecki podtrzymuje sprzeciw wobec mechanizmu "pieniądze za praworządność". Szef polskiego rządu przyznał w czasie konferencji prasowej, że nasz kraj przygotowuje się na możliwość wprowadzenia prowizorium budżetowego, a pytany o scenariusz, w którym Polska i Węgry zostałyby wykluczone z koronawirusowego Funduszu Odbudowy, odparł: "Liczymy się z różnymi ewentualnościami".

Celem zaplanowanego na czwartek i piątek szczytu Rady Europejskiej w Brukseli ma być pokonanie impasu, w jakim znalazły się negocjacje wokół budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-27. Polska i Węgry sprzeciwiają się uzależnieniu dostępu do unijnych pieniędzy od przestrzegania zasad praworządności i zagroziły zawetowaniem unijnego budżetu, a wraz z nim: Funduszu Odbudowy, który ma pomóc unijnym gospodarkom w pokonaniu kryzysu wywołanego przez pandemię koronawirusa.

Na dwa dni przed rozpoczęciem brukselskich rozmów szef polskiego rządu Mateusz Morawiecki nie wyklucza scenariusza zakończenia szczytu bez porozumienia.

Zdaniem premiera, może okazać się, że potrzebne będzie kolejne spotkanie przywódców państw Unii Europejskiej.

Co więcej, w ocenie Morawieckiego, negocjacje mogą potrwać naprawdę długo, a to oznaczałoby - zamiast budżetu - budżetowe prowizorium.

"Tak się może zdarzyć, że będzie konieczny kolejny szczyt, ale też szykujemy się na to, że być może będą kolejne długie miesiące rozmów i negocjacji. Szykujemy się oczywiście również na ewentualne prowizorium budżetowe" - przyznał szef rządu na konferencji prasowej.

Jak zaznaczył: "Żadnych scenariuszy na tym etapie nie należy wykluczać".

Zapytany natomiast o możliwość stworzenia Funduszu Odbudowy tylko dla 25 państw Unii - bez Polski i Węgier, Morawiecki odparł: "Liczymy się z różnymi ewentualnościami".

"Dzisiaj dyskusje o rozwiązaniach trwają cały czas, ale są pewne zasadnicze kwestie, od których nie odejdziemy, nie odstąpimy" - zaznaczył następnie premier.

Ze słów Morawieckiego wynika, że byłby w stanie zgodzić się na ochronę unijnego budżetu, ale wyłącznie pod kątem uczciwości wydatków: słowo "praworządność" w budżetowym mechanizmie wydaje się dla szefa rządu nie do zaakceptowania w żadnej formule.

W czasie konferencji prasowej Morawiecki przekazał, że "rozmowy z premierem Węgier (Viktorem Orbanem), ale też z niemiecką prezydencją odbywają się niemal codziennie", po czym podkreślił: "Nie zmienia to naszego stanowiska w odniesieniu do zupełnego rozdzielenia, do linii demarkacyjnej pomiędzy stosowaniem artykułu 7 (Traktatu o Unii Europejskiej) a przepisami rozporządzenia Rady Unii Europejskiej (ws. mechanizmu ‘pieniądze za praworządność’ - przyp. RMF)".

Co oznaczałoby dla Polski prowizorium budżetowe i wyłączenie z koronafunduszu?

Jeśli Polska i Węgry podtrzymają weto wobec wieloletniego budżetu Unii, to zamiast niego od stycznia obowiązywać zacznie prowizorium budżetowe, czyli budżet będzie składać się z tzw. prowizorycznych dwunastek: jednej dwunastej budżetu za rok 2020 na każdy miesiąc.

Z ustaleń RMF FM opartych na wyliczeniach Komisji Europejskiej wynika, że dla Polski oznaczałoby to w przyszłym roku stratę mniej więcej 4 mld euro.

Dodatkowo z powodu prowizorium nie będzie działać 6 unijnych programów. Nie będzie m.in. Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, który ma ułatwić regionom górniczym przejście na nowe, czyste technologie, nie będzie nowych programów na badania naukowe ani programu Erasmus+, a szpitale nie dostaną nowych pieniędzy na modernizację.

Co więcej, Komisja Europejska przygotowuje wariant Funduszu Odbudowy dla 25 krajów - z pominięciem Polski i Węgier. Dla naszego kraju oznaczałoby to stratę 64 mld euro.