Ambasadorowie państw UE otworzyli drogę do podpisania CETA: zaakceptowali wypracowaną w belgijskich negocjacjach deklarację ws. umowy o wolnym handlu pomiędzy Unią Europejską i Kanadą. Jak donosi brukselska korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, prawdopodobnie w piątek szef Rady Europejskiej Donald Tusk uzgodni z premierem Kanady Justinem Trudeau nowy termin ceremonii podpisania porozumienia. Początkowo planowano ją na 27 października, ale plany te pokrzyżowało weto belgijskiej Walonii.

Podpisanie CETA będzie możliwe dzięki temu, że Walonia uzyskała w negocjacjach zapisy dotyczące m.in. arbitrażu inwestycyjnego, który ma rozwiązywać spory na linii państwo-inwestor. Arbitraż, który ma umożliwić skarżenie państw przez koncerny, uznawany jest przez przeciwników CETA za wzmocnienie wpływów wielkich korporacji.

Arbitraż ten budził obawy również polskiego rządu, chociaż eksperci podkreślają, że pod tym względem stara umowa między Polską a Kanadą, zawarta 25 lat temu, była dla naszego kraju o wiele mniej korzystna.

W deklaracji, która zostanie dołączona do umowy handlowej, a którą wynegocjowano w czwartek, Belgia zapowiada, że zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości UE ws. zgodności arbitrażu z prawem unijnym.

W tym samym dokumencie Belgia zastrzega sobie prawo, by "w razie nierównowagi rynkowej" uruchomić klauzulę ochronną dotyczącą importu produktów rolnych.

W deklaracji potwierdzono także, że kraje UE nie muszą obawiać się żywności genetycznie modyfikowanej (GMO) z Kanady, bo nic, co nie jest zaakceptowane na unijnym rynku, nie będzie do niego dopuszczone.

CETA, czyli umowa o wolnym handlu UE-Kanada, ma znieść niemal wszystkie cła i bariery pozataryfowe oraz zliberalizować handel usługami między UE a Kanadą.

Negocjacje ws. porozumienia zakończyły się we wrześniu 2014 roku.


(edbie)