W wielu popularnych wśród rosyjskich turystów miejscach wypoczynkowych, np. tureckim kurorcie Kemer nad Morzem Śródziemnym, zaobserwować można wyraźne napięcie między wypoczywającymi z Rosji a turystami europejskimi - pisze holenderski "De Telegraaf". "Rosjanie stają się coraz bardziej szowinistyczni. To postawa 'my kontra świat i świat przeciwko nam'. Jest to przyczyną tarć z turystami innych narodowości" - tłumaczy szef touroperatora Corendon, Atilay Uslu.

Media informują, że po katastrofie malezyjskiego samolotu na wschodzie Ukrainy, w której zginęło 298 osób, w tym 193 Holendrów, doszło zwłaszcza do nasilenia napięć między turystami rosyjskimi a holenderskimi. Rzecznik holenderskiego oddziału firmy TUI zapewnia jednak, że frustracja do tej pory nie przerodziła się w akty przemocy w ośrodkach wypoczynkowych. Jesteśmy gotowi interweniować, jeśli coś takiego się zdarzy - deklaruje.

Firma Corendon podała, że Rosjanie nie decydują się w tym roku tak licznie na wakacje nad Morzem Śródziemnym. Na Majorce obserwujemy zmniejszenie się ich liczby o połowę. Lokalni agenci turystyczni sądzą, że to konsekwencje sytuacji geopolitycznej na Ukrainie. Rosyjscy turyści wolą nie wydawać pieniędzy w krajach europejskich krytycznych wobec Rosji albo wręcz proukraińskich - tłumaczą przedstawiciele firmy.

Holendrzy stanowili najliczniejszą grupę wśród osób na pokładzie malezyjskiego boeinga, który został zestrzelony w czwartek w obwodzie donieckim na Ukrainie. Samolot leciał z Amsterdamu do stolicy Malezji, Kuala Lumpur. Coraz bardziej powszechne jest przekonanie, że samolot został zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z terenów kontrolowanych przez separatystów i że broń tę - zapewne zestaw rakietowy Buk - separatyści otrzymali z Rosji.

(edbie)