"Charakter pisma autorów ukraińskich scenariuszy jest wschodni, silnie wschodni. Nie wiemy, z kim rozmawia teraz przez telefon Wiktor Janukowycz, kto mu doradza, kto jest w jego otoczeniu. Widzimy, że w jego otoczeniu większą siłę mają chyba tzw. młodzi oligarchowie. Prorosyjsko nastawieni, którzy może podpowiadają mu takie drastyczne rozwiązania, odcinając mu drogę do dialogu, do rozmowy z Zachodem, do okrągłego stołu" – mówi dziennikarzowi RMF FM Tomaszowi Skoremu dr Rostysław Kramar z Uniwersytetu Warszawskiego.

Tomasz Skory: Jak pan sobie wyobraża najbliższe godziny, najbliższe dni? Co może się wydarzyć na Majdanie i na całej Ukrainie? Wiemy, że te demonstracje, które były w innych miastach, przenoszą się do Kijowa.

Dr Rostysław Kramar: Wiemy na pewno, że w Łucku zapadła taka decyzja, w Tarnopolu, jednym z największych miast zachodniej Ukrainy, również podjęto decyzję, że miasto strajkuje, a władze miejskie nawołują do tego, by stawiać opór, by jak najwięcej ludzi pojechało do Kijowa. Nasila się konflikt wewnątrz społeczeństwa ukraińskiego, emocje poszły bardzo wysoko do góry, atmosfera zrobiła się bardzo nerwowa, bardzo gorąca. Mimo że opozycja i protestujący cały czas podkreślają, że protesty mają charakter pokojowy. Ale też widzimy już po raz kolejny próby zmiany tej sytuacji, sprowokowania protestujących. No i jeśli na majdanach stoją setki tysięcy ludzi, to nie wykluczone, że gdzieś ktoś zareaguje nerwowo. To są tłumy, to są setki tysięcy ludzi. Łatwo to wykorzystać. Tak jak w Polsce - my też pamiętamy z lat 80., że dla zorganizowania prowokacji nie potrzeba jakichś tłumów, wystarczy kilku ludzi. Teraz widzimy to w rosyjskiej telewizji, skupiają się na incydentach, ale to może być potężnym narzędziem propagandy, również w użyciu siły przeciwko protestującym.

Myśli pan, że dojdzie do użycia siły, do takiego mocnego, siłowego rozbicia?

A czy można to teraz wykluczyć, po tym wszystkim, co się wydarzyło? Raz jeszcze podkreślę: to są nieracjonalne działania. Gdzie jest instynkt zachowawczy prezydenta Janukowycza, który - wydawałoby się - ma silny ten instynkt, biorąc pod uwagę jego przeszłość, jego biografię? To, co dzieje się w ostatnich dniach, to coś, co zaprzecza zdrowemu rozsądkowi, wszelkiej ludzkiej logice. Ja wcale nie wykluczałbym takich scenariuszy. Jeśli w nocy, kiedy w Kijowie są jeszcze obserwatorzy z Europy, wydarzyło się coś takiego jak atak na Majdan, to nie zdziwiłbym się zupełnie, jeśli by pojawiły się kolejne takie posunięcia władz przeciwko protestującym.

Z wykorzystaniem prowokacji.

Z wykorzystaniem prowokacji. Jak słucham komentarzy tutaj w Polsce o tym, co się dzieje na Ukrainie, o tym użyciu siły, brutalności w rozpędzaniu protestujących, brutalności stosowanej przez ukraińskie ZOMO, przez Berkut, oddziały z Krymu, czyli - co też trzeba podkreślić - takich chłopców wychowanych w duchu prorosyjskim... No cóż... z perspektywy Polski to jest dziwne, nielogiczne, ale jeśli spróbować popatrzeć na tę ukraińską sytuację z innej perspektywy, z perspektywy wschodniej, z perspektywy naszego wschodniego sąsiada i posłuchać komentarzy, które tam padają, to wcale nie jest to takie dziwne, nie jest nielogiczne. Właściwie możemy dojść do wniosku, że charakter pisma autorów tych scenariuszy jest wschodni, silnie wschodni. Tam na wschód od Ukrainy. Nie wiemy, z kim rozmawia teraz przez telefon Wiktor Janukowycz, kto mu doradza, kto jest w jego otoczeniu. W każdym razie widzimy, że w jego otoczeniu większą siłę mają chyba przedstawiciele tej młodszej generacji oligarchów, tzw. młodzi oligarchowie, jak nazywają ich na Ukrainie. Prorosyjsko nastawieni, którzy może podpowiadają mu takie drastyczne rozwiązania, odcinając mu drogę do dialogu, do rozmowy z Zachodem, do okrągłego stołu. Te zachowania irytują opozycję ukraińską, która stawia twarde warunki: nie siądziemy z Janukowyczem przy okrągłym stole po tym, co się wydarzyło. Wydaje mi się, że ten rozwój wydarzeń na Ukrainie... gdzieś mamy jego autorów - może niekoniecznie tylko na Ukrainie.

(edbie)