"Niestety, Unia niebezpiecznie zbliża się do autokompromitacji. Mimo ostrej retoryki de facto pogodziła się z aneksją Krymu" - mówi "Gazecie Wyborczej" senator Włodzimierz Cimoszewicz. "Blokowanie poważnej reakcji UE przez Cypr, Maltę czy Bułgarię to obraz groteskowy" - dodaje.

"W życiu prywatnym obowiązuje prosta zasada: jeśli nie wiesz, jak się zachować, to na wszelki wypadek zachowaj się przyzwoicie. Coś podobnego jest w stosunkach międzynarodowych" - przekonuje Cimoszewicz. "Traktujmy poważnie prawo międzynarodowe, bo mimo swoich ułomności jest to jedyna gwarancja, że żyjemy w cywilizowanym świecie, a nie w dżungli" - dodaje.

"Jeśli dzisiaj Unia, w której Niemcy mają tak dużo do powiedzenia, zrobi wiele, żeby nie zrobić nic, to dokona autodestrukcji jako wspólnota pewnych politycznych wartości" - ostrzega były premier. "Zostaną nagie interesy ekonomiczne" - przewiduje.

W weekendowej "Wyborczej" także:

- SKOK PiS-u w rolnicze miliony

- Odchudzamy się ze strachu przed śmiercią