Władze Ukrainy wezwały mieszkańców wschodu kraju do opuszczenia miejscowości zajętych przez prorosyjskich separatystów. Z kolei międzynarodowi eksperci mają wrócić na miejsce katastrofy malezyjskiego boeinga, gdzie szukają szczątków ofiar.

Poszukiwania na miejscu katastrofy zestrzelonego malezyjskiego samolotu trwały wczoraj tylko 1,5 godziny - podała wieczorem ukraińska komisja rządowa ds. badania przyczyn tragedii.

Specjaliści międzynarodowi musieli się wycofać, gdyż w pobliżu słychać było strzały z broni palnej. Teren, gdzie samolot spadł na ziemię, jest pod kontrolą prorosyjskich separatystów. Eksperci zapowiedzieli, że powrócą tam we wtorek.

Przed południem do Holandii odleciał z Charkowa kolejny samolot ze szczątkami ofiar tragedii. 

W związku z trwającymi na wschodzie Ukrainy walkami między ukraińską armią a separatystami Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy zaapelowała do cywilów o ewakuację z miejsc zajętych przez separatystów. Ostrzegła też przed grabieżami, porwaniami, przejmowaniem prywatnych budynków oraz kradzieżami samochodów, których dopuszczają się separatyści.

Rzecznik RBNiO Andrij Łysenko poinformował, że władze zorganizowały dwa punkty dla ewakuowanych, które znajdują się w okolicach opanowanego przez rebeliantów Doniecka i Ługańska. Według Łysenki korytarzem utworzonym w ubiegłym tygodniu w okolicach Ługańska wydostało się prawie tysiąc osób.

Tymczasem rosyjska armia przeprowadza ćwiczenia wojskowe z udziałem ponad stu samolotów w centralnych oraz zachodnich obwodach kraju, przy granicy z Ukrainą.

Rosyjskie media podały, że ok. 430 żołnierzy ukraińskich schroniło się na terytorium Rosji. Dowództwo operacji antyterrorystycznej na wschodzie Ukrainy potwierdziło, że część żołnierzy 72. brygady zmechanizowanej sił zbrojnych wyrwała się z okrążenia bojowników prorosyjskich i schroniła się po rosyjskiej stronie.

(abs)