​W kościele rzymskokatolickim w Doniecku na wschodzie Ukrainy, który od 2014 roku opanowany jest przez prorosyjskich separatystów, w Boże Narodzenie znów będzie słychać strzały. W Wigilię pomodlimy się o pokój - powiedział PAP proboszcz, ks. Mikołaj Pilecki.

​W kościele rzymskokatolickim w Doniecku na wschodzie Ukrainy, który od 2014 roku opanowany jest przez prorosyjskich separatystów, w Boże Narodzenie znów będzie słychać strzały. W Wigilię pomodlimy się o pokój - powiedział PAP proboszcz, ks. Mikołaj Pilecki.
Zdj. ilustracyjne /ALEXANDER ERMOCHENKO /PAP/EPA

Strzały słyszymy cały czas. Cały czas trwa tu wojna. W dzień jest ciszej, ale jak tylko przychodzi wieczór i zapada zmrok, robi się głośno. Nasz kościół znajduje się poza linią walk, lecz w przylegających do Doniecka miejscowościach jest naprawdę niewesoło - relacjonuje w rozmowie telefonicznej z PAP.

Duchowny przekonuje, że w tej trudnej sytuacji ludziom pomaga wiara w Boga i wsparcie, które nadchodzi z zewnątrz, spoza strefy konfliktu.

Niedawno odwiedził nas nuncjusz papieski arcybiskup Claudio Gugerotti z życzeniami świątecznymi od samego papieża Franciszka. Przekazał nam słowa pocieszenia i modlitwę. Powiedział, że papież pamięta o nas i nosi nas w swoim sercu. Dla ludzi było to bardzo ważne, bo podtrzymało nas na duchu i dodało siły - podkreśla.

Mimo wojny w Doniecku wciąż pozostaje grupa katolików, wśród których są Polacy. Część z nich, w związku z konfliktem, wyjechała m.in. do Polski. Mieszkają tu nadal przede wszystkim ci, którzy z braku pieniędzy, bądź ze względu na wiek, nie mogą opuścić tego miejsca.

Tutaj mają domy i mieszkania. Tu są groby ich bliskich. Chcą przy nich pozostać - mówi ksiądz Pilecki.

Na niedzielne msze święte w donieckim kościele przychodzi około 100 osób. Większość z nich to Polacy. Są też ludzie młodzi, którzy chcieliby wyjechać do Polski, ale Polska zamknęła programy ewakuacyjne i nie ma w tej chwili takiej możliwości. W Doniecku i Ługańsku jest dużo chętnych na wyjazd do Polski - zaznacza.

Trudną sytuację materialną mieszkańców obszarów zajętych przez prorosyjskich rebeliantów mogłyby poprawić transporty pomocy humanitarnej, jednak one docierają tu bardzo rzadko.

Są problemy z dowiezieniem tej pomocy, dlatego nawet o nią nie prosimy. Pomoc humanitarna ogranicza się do transportów Czerwonego Krzyża, fundacji (ukraińskiego oligarchy) Rinata Achmetowa i rosyjskich konwojów. Na inne formy wspierania tutejsze władze nie dają pozwolenia - przyznaje.

Święta Bożego Narodzenia w Doniecku nie będą zbyt radosne. To już trzeci rok konfliktu, który toczy się w tym regionie i którego rozwiązania wciąż nie widać. Mimo to parafianie księdza Pileckiego przygotowują się do pasterki, która ze względu na godzinę policyjną odbędzie się wcześniej.

Wigilijna msza święta będzie o godzinie 18, żeby ludzie mogli wrócić do domu przed godziną policyjną. Przed mszą organizacja Polacy Donbasu zrobi wieczerzę dla samotnych rodaków, którzy nie mają z kim podzielić się opłatkiem. Te wieczerze są już naszą tradycją - mówi duchowny.

Polacy w Donbasie w Boże Narodzenie będą wznosili prośby o pokój. O wytrwałość, żeby ludzie brali przykład z cierpiącego Chrystusa i nie upadali na duchu w nadziei na Miłosierdzie Boże. My tutaj naprawdę rozumiemy, czym jest wojna, która niesie prawdziwą tragedię i śmierć - powiedział PAP ks. Pilecki.

(az)