Prezydent Francois Hollande może dążyć na dzisiejszym szczycie przywódców Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy w Mińsku do zawarcia za wszelką cenę jak najszybszego porozumienia z Moskwą w sprawie rozwiązania konfliktu w Donbasie. Sugeruje to część paryskich obserwatorów, według których Paryż chce jak najszybciej dostarczyć pierwszy z zamówionych przez Moskwę okrętów wojennych typu Mistral. Potwierdza to szef senackiej Grupy Przyjaźni Francusko-Rosyjskiej.

Część obserwatorów twierdzi, że nawet nietrwałe zawieszenie broni na wschodzie Ukrainy dałoby Hollande’owi pretekst do dostarczenia pierwszego z zamówionych przez Moskwę desantowych okrętów wojennych typu Mistral. Porozumienie w tej sprawie zostało zawieszone z powodu eskalacji konfliktu w Donbasie. Francja uniknęłaby dzięki temu groźby wypłacenia Rosji astronomicznego odszkodowania za zerwanie kontraktu, które według niektórych ekspertów mogłoby sięgnąć nawet kilku miliardów euro. Dlatego też, według części komentatorów prezydent Hollande gotowy jest na daleko idące ustępstwa wobec Władimira Putina.

Potwierdza to były francuski minister obrony Gerard Longuet, który jest szefem Grupy Przyjaźni Francusko-Rosyjskiej we francuskim senacie. Na ustępstwa muszą pójść zwłaszcza władze Ukrainy, nawet jeżeli jest to bolesne. Nie ma innego wyjścia - oświadczył dzisiaj Longuet w wywiadzie dla nadsekwańskiej informacyjnej stacji telewizyjnej LCI.

Według niego Francja, Niemcy i Ukraina muszą zgodzić się na uznanie obecnej linii frontu za nienaruszalną granicę pomiędzy terenami opanowanymi przez separatystów i resztą Ukrainy. Wielu obserwatorów podkreśla, że byłoby to zwycięstwem Putina, bo tereny zajęte przez prorosyjskich rebeliantów są o ponad pół tysiąca kilometrów kwadratowych większe, niż w momencie zawarcia we wrześniu ubiegłego roku pierwszego porozumienia w Mińsku o zawieszeniu broni na wchodzie Ukrainy.

Longuet sugeruje również, że przywódcy Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy powinni wykazać się na dzisiejszym szczycie w Mińsku dużą dozą wyobraźni, by opracować projekt konfederacyjnego związku ukraińskich republik, który przewidywałby na tyle dużą autonomię terenów zajętych przez separatystów, że zadowoliłby to zarówno tych ostatnich jak i Kreml. Jeszcze bardziej radykalne pytanie stawia stacja LCI, która zastanawia się, czy najlepszym rozwiązaniem nie byłoby po prostu "przesuniecie wschodniej granicy Ukrainy nieco na zachód, skoro prorosyjscy separatyści nienawidzą Ukrainy".

Przecząco odpowiada Jacques Sapir - wspierający Putina francuski profesor wykładający w Wyższej Szkole Ekonomii w Moskwie. Według niego korzystniejsze dla Moskwy jest uzyskanie daleko idącej autonomii dla regionów opanowanych przez separatystów w ramach ukraińskiej konfederacji, niż przyznanie "niepodległości" samozwańczym republikom - Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej, która nie zostałaby oficjalnie uznana przez wspólnotę międzynarodową.

(abs)