Niemal zerowe są szanse, że w niedzielę odbędą się wybory prezydenckie w Doniecku. Separatyści blokują połowę obwodowych komisji wyborczych i zapowiadają rajdy po tych, które zdecydują się na prowadzenie głosowania - donosi specjalny wysłannik RMF FM do Doniecka. Nieoficjalnie separatyści grożą, że uzbrojone grupy będą "konfiskować" protokoły i karty do głosowania w dzień wyborów.

Nawet miejscowa policja w Doniecku nie wypełnia poleceń z Kijowa.

Separatyści ogłosili mobilizację i uruchomili punkty werbunkowe tuż obok okupowanej przez nich siedziby administracji obwodowej.

Reporter RMF FM widział zaledwie parę osób zainteresowanych wstąpieniem w szeregi sił zbrojnych samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej. Jeden z mężczyzn niechętnie odpowiada naszemu reporterowi, że jedynie interesuje się, jakie dokumenty musi przynieść. Drugi mówi: Ja już dawno zdecydowałem się zaciągnąć, mamy wojnę, a ta kijowska junta już nas zamęczyła. Rodzina nie była zadowolona, ale w końcu zaakceptowała mój wybór.

Separatyści utrudniają dziennikarzom fotografowanie i filmowanie. Sprawdzają zdjęcia, nakazują skasowanie każdej fotografii, na której są uwieczniani.

Kijów jest wyjątkowo spokojny. We Lwowie bez prowokacji

Kijów tymczasem przede wszystkim koncentruje się na zapewnieniu bezpieczeństwa w trakcie niedzielnych wyborów. Tutejsze władze obawiają się, że Rosjanie i inspirowani przez nich separatyści mogą próbować blokować całe głosowanie. Kijów wysyła więc 55 tysięcy policjantów do ochrony lokali wyborczych. Ma ich wspierać 11 tysięcy funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, 16 tysięcy zwerbowanych przez władze aktywistów, a także paramilitarne grupy - np. nacjonalistyczny Prawy Sektor.

Na dwa dni przed wyborami centrum Kijowa, czyli Majdan jest wyjątkowo spokojny. Stoją barykady, chociaż jest ich mniej. Dalej są namioty i spalone samochody, widać kwiaty i zdjęcia setek osób, które tutaj zginęły. Jest jednak zasadnicza różnica, która od razu zwraca uwagę - to jest wszechogarniająca cisza. Scena Majdanu, z której bez przerwy wygłaszano kiedyś przemówienia teraz jest bezgłośna, co dziwi - zwłaszcza na ostatniej prostej kampanii wyborczej. Nie słychać już co godzinę hymnu narodowego i pieśni żałobnych. Nikt także nie rąbie drewna do polowej kuchni. Zamiast tego słychać brzdęk filiżanek w kawiarnianych ogródkach, śpiew ptaków, a z głośników jednej z bocznych scen delikatnie pobrzmiewa relaksująca muzyka. 

Poza Majdanem też kampanii za bardzo nie widać. Zamiast manifestować poparcie dla kandydatów ludzie wolą nosić żółto-niebieskie flagi i pozdrawiać się zawołaniem ,,Sława Ukrainie". 

Spokojnie jest także we Lwowie. Jak dotąd nie było żadnych prowokacji i raczej, jak mówią wszyscy, są mało prawdopodobne. Na giełdzie kandydatów praktycznie przewija się jedno nazwisko - Poroszenko. Zdecydowanie prowadzi w sondażach na całej Zachodniej Ukrainie.

Poroszenko faworytem

W niedzielę odbędą się na Ukrainie przedterminowe wybory prezydenckie. Największe szanse na zwycięstwo ma biznesmen i były minister spraw zagranicznych Petro Poroszenko. Drugie miejsce w sondażach zajmuje szefowa partii Batkiwszczyna Julia Tymoszenko. Poroszenko ma jednak ogromną przewagę. Popiera go ponad połowa osób, które zdecydowały się na udział w głosowaniu, podczas gdy Tymoszenko ok. 10 proc., a byłego wicepremiera Serhija Tihipkę prawie 9 procent.

(mal)