Niezależna telewizja obywatelska "Hromadske.tv" opublikowała nagranie, które pokazuje, że wbrew twierdzeniom MSW Ukrainy milicjanci z oddziałów specjalnych Berkut jednak bili byłego szefa tego resortu, a dziś opozycjonistę Jurija Łucenkę. Do incydentu doszło podczas piątkowych zamieszek w Kijowie.

W poniedziałek na spotkaniu z zachodnimi dyplomatami w ukraińskim MSZ wiceminister spraw wewnętrznych Wiktor Ratuszniak przekonywał, że na podstawie nagrań z tych wydarzeń "wyciągnięto wniosek, iż podczas rozmów (Łucenki) z pracownikami milicji i bezpośrednio po nich milicjanci nie spowodowali u niego obrażeń cielesnych". Także w poniedziałek lekarze kliniki, w której badano krew pobitego opozycjonisty, oświadczyli, że zawierała ona alkohol.

Rzeczniczka Łucenki odpowiedziała, że krew badano mu nie w dniu wydarzeń, w piątek, lecz dopiero w sobotę - i to w czasie, gdy od kilkunastu godzin leżał na oddziale intensywnej terapii.

Żona polityka, który jest jednym z przywódców antyrządowych protestów na Majdanie Niepodległości w Kijowie, skomentowała, że władze będą chciały udowodnić, że "pijany Łucenko sam się pobił i sam rzucił się pod płot".

Na nagraniu, które pokazała "Hromadske.tv", widać, że Łucenko, który znajduje się wśród ubranych w czarne hełmy funkcjonariuszy Berkutu, uderzany jest przez jednego z nich pięścią w twarz, a następnie znika z pola widzenia, co może oznaczać, że upadł. Iryna Łucenko przekazała dziennikarzom, że jej mąż próbował pośredniczyć w konflikcie między demonstrantami i funkcjonariuszami Berkutu i że milicjanci wielokrotnie uderzyli go pałkami w głowę.

MSW Ukrainy poinformowało, że w starciach w Kijowie w nocy z piątku na sobotę rannych zostało 20 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Po stronie demonstrantów - oprócz Łucenki - rannych zostało kilkanaście osób, w tym dziennikarze.

Do zamieszek doszło przed sądem rejonowym w Kijowie, gdzie wcześniej ogłoszono wyrok dla trzech "terrorystów" z Wasylkowa - miasteczka w okolicach Kijowa, planujących rzekomo wysadzenie pomnika Lenina. Według ukraińskich mediów, w chwili zatrzymania tych trzech osób pomnik Lenina w Wasylkowie był już zdemontowany. Nie zważając na to, sąd rejonowy jednej z dzielnic Kijowa skazał zatrzymanych na 6 lat więzienia.

Na Ukrainie od 21 listopada trwają protesty zwolenników integracji europejskiej, które po kilkakrotnych brutalnych atakach milicji przerodziły się w demonstracje przeciwko władzom. Ich uczestnicy domagają się przedterminowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.

(edbie)