"Ukraina nie ma co liczyć na militarne wsparcie NATO i Unii Europejskiej" - oświadczył premier Finlandii Alexander Stubb. W miniony weekend władze w Kijowie zaapelowały do państw zachodnich o pomoc w zakończeniu trwającej od czterech miesięcy wojny we wschodniej Ukrainie.

To jest oczywiście niemożliwe. NATO daje takie wsparcie tylko swoim członkom. A Unia nie ma w ogóle takiej możliwości - powiedział premier Finlandii.

O pomoc dla swojego kraju apelował minister spraw zagranicznych Ukrainy Pawło Klimkin.

Jego zdaniem, NATO powinno wypracować nową strategię i nowe podejście wobec Ukrainy. Powinno się pomóc Ukrainie za pomocą nowych środków - powiedział, nie precyzując, o jakie środki chodzi. Szef ukraińskiej dyplomacji spodziewa się, że na szczycie NATO w Walii we wrześniu zapadną decyzje o zwiększeniu pomocy dla Ukrainy.

Minister wskazał na znaczenie unijnej pomocy. Unia Europejska musi (w sprawie Ukrainy) mówić jednym głosem, co już ma miejsce. Potrzebna jest nam bezpośrednia pomoc oraz pomoc UE przy realizacji reform na Ukrainie - to jest bardzo, bardzo ważne - dodał.

Zdaniem Klimkina sytuacji na Ukrainie nie można nazwać ani wojną domową, ani też zwykłą wojną. Mamy do czynienia z próbą ze strony Rosji zdestabilizowania całej Ukrainy, a szczególnie regionów Doniecka i Ługańska - powiedział.

Klimkin podkreślił, że jego kraj nie zrezygnuje z Krymu. Krym był ukraiński, jest ukraiński i będzie ukraiński. Będziemy walczyć o Krym - różnymi metodami - zapowiedział. Wykluczył możliwość rezygnacji z Krymu lub wschodniej Ukrainy w zamian zakończenie kryzysu.

(abs)