Separatyści z Doniecka ogłosili, że tzw. linia rozgraniczenia jest od teraz granicą państwową Donieckiej Republiki Ludowej. Linia rozgraniczenia oddziela siły separatystów od wojsk ukraińskich. Donieccy działacze grożą, że przekroczenie ich granicy bez ich zgody będzie karane.

Separatyści z Doniecka ogłosili, że tzw. linia rozgraniczenia jest od teraz granicą państwową Donieckiej Republiki Ludowej. Linia rozgraniczenia oddziela siły separatystów od wojsk ukraińskich. Donieccy działacze grożą, że przekroczenie ich granicy bez ich zgody będzie karane.
Mieszkańcy Doniecka z flagami samozwańczej republiki /ALEXANDER ERMOCHENKO /PAP/EPA

Separatyści w Donbasie coraz mocniej odcinają się od Ukrainy. Najpierw wprowadzili własne paszporty uznane przez Rosję, potem pojawił się rosyjski rubel, a teraz ogłaszają, że mają swoją granicę.

Coraz bardziej oddalają się od Ukrainy. Te terytoria mają coraz więcej formalnych cech państwa. Nieuznanego, ale państwa - komentuje rosyjski politolog Siergiej Michiejew.

Zdaniem ukraińskich ekspertów nie ma wątpliwości, że separatyści wykonują polecenia Kremla, a to może oznaczać, że Rosja przygotowuje się do uznania niepodległości oderwanej przez separatystów części Donbasu. Zaostrzenie sytuacji ma związek z fiaskiem porozumień z Mińska. Ustaleń nie wypełnia ani Ukraina, ani separatyści z Ługańska i Doniecka.

Najgorszy scenariusz dla Ukrainy, to gra zastosowana wcześniej wobec Gruzji. Po wojnie 2008 roku Rosja uznała niepodległość Abchazji i Osetii Południowej. Niepodległości tych oderwanych od Gruzji regionów nie uznaje żadne poważne państwo, ale nie przeszkadza to Rosji budować tam wojskowe bazy i kontynuować obecność wojskową.

(az)