Barbarzyństwem nazwał powalenie pomnika Włodzimierza Lenina w Kijowie Witalij Łukjanenko, rzecznik premiera Ukrainy Mykoły Azarowa. Ponownie zaapelował do uczestników demonstracji antyrządowych o opuszczenie zajętych przez nich budynków państwowych.

Wojna z pomnikami zawsze jest barbarzyństwem. W ten sposób w historii najnowszej pojawił się przypadek rozwalenia pomnika, wniesionego na listę światowego dziedzictwa UNESCO - oświadczył rzecznik Azarowa, choć monument wodza bolszewickiej rewolucji nigdy na tej liście nie był.

Łukjanenko porównał sprawców obalenia monumentu z afgańskimi talibami, "którzy ostrzelali z czołgów posąg Buddy". Drugi taki przypadek miał miejsce "gdy w Kijowie, w centrum Europy, zrujnowano pomnik Lenina" - powiedział rzecznik, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.

Pomnik Lenina, który od 67 lat stał na bulwarze ukraińskiego wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki, powalono w niedzielę wieczorem. Granitową statuę zrzucono z podstawy z pomocą sznura owiniętego wokół jej głowy, ciągniętego przez młodych mężczyzn. Gdy pomnik padał ludzie klaskali, śpiewali hymn "Szcze ne wmerła Ukraina" (Jeszcze nie zginęła Ukraina) i krzyczeli "Chwała Ukrainie!".

Mówiąc o zajętych przez demonstrantów budynkach rządowych Łukjanenko powtórzył apel o ich oswobodzenie. Te obiekty zapewniają funkcjonowanie całego kraju i wszystkich jego obywateli - podkreślił. Uczestnicy protestów zajęli dotychczas trzy budynki, w których nocują i chronią się przed zimnem, oraz zablokowali dojazdy do siedziby rządu, administracji prezydenckiej, oraz do parlamentu.

Na Ukrainie od 21 listopada trwają protesty niezadowolonych z decyzji rządu o niepodpisywaniu umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Akcje te z czasem przerodziły się w demonstracje wymierzone w rząd i ekipę prezydenta Wiktora Janukowycza.

(mal)