Po nocnym ostrzale Mariupola prorosyjscy separatyści i siły ukraińskie oskarżają się o wzajemne prowokacje i nieprzestrzeganie podpisanego w piątek porozumienia o zawieszeniu broni. Jak donosi nasz korespondent, dziś znowu słychać strzały w tamtej okolicy.

Separatyści twierdzą ,że w okolicy Gorłówki i Debalcewe w obwodzie donieckim pojawiło kilkadziesiąt ukraińskich czołgów, a także systemy rakietowe i artyleria. W samym Doniecku rano słychać było artyleryjskie wystrzały.

Andrij Purgin, wicepremier tzw. Donieckiej Republiki Ludowej twierdzi, że separatyści dotrzymują warunków zawieszenia broni. Jednak według strony ukraińskiej to oni zaatakowali lotnisko w Doniecku, które jest wciąż bronione przez ukraińskie wojsko. Atakowano także kilka innych ukraińskich posterunków w Donbasie, a to oznacza, że walki mogą zostać wznowione każdej chwili.

Rosjanie ostrzelali pozycje ukraińskich sił pod Mariupolem - poinformował w nocy szef ukraińskiego MSW Arsen Awakow. Użyto w tym celu systemów rakietowych Grad.

Z informacji lokalnego portalu "0629" wynika, że ofiarą śmiertelną ostrzału jest 33-letnia kobieta, która zmarła trafiona odłamkiem podczas ataku. Ranny został też ukraiński wojskowy.

Prorosyjscy separatyści również oskarżyli stronę ukraińską o ostrzelanie ich pozycji w pobliżu Mariupola.