Prezydent Władimir Putin z powodzeniem udaje rozjemcę w konflikcie na Ukrainie i przyjaciela ludności. Jego wizyta na Krymie miała na celu pokazanie mieszkańcom półwyspu, jak bardzo władze o nich się troszczą - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Nie ulega wątpliwości, że to rosyjski prezydent rozpoczął ten konflikt i że podtrzymuje go wspierając separatystów - napisała gazeta w komentarzu. Putinowi udaje się jednak, jakkolwiek cynicznie by to nie zabrzmiało, przekonać wielu ludzi, że jest ich przyjacielem i rozjemcą - podkreśla autorka komentarza. Wizyta całego rosyjskiego rządu i licznych posłów na Krymie była pomyślana jako sygnał wysłany mieszkańcom wschodniej Ukrainy. Proste przesłanie brzmiało: "popatrzcie, jak bardzo Moskwa troszczy się o swoich". Putin kładzie w ten sposób podwaliny pod prorosyjskie nastroje w tej części kraju po zakończeniu walki z separatystami - ocenia dziennikarka.

Autorka komentarza zwraca uwagę, że w miastach i wsiach, gdzie toczą się walki, brakuje żywności i lekarstw, nie ma też prądu. Wielu ludzi straciło dach nad głową, także dlatego, że ukraińskie oddziały - prowadząc wojnę z terrorystami - nie cofają się przed niszczeniem budynków mieszkalnych i infrastruktury. Dla wielu mieszkańców terenów walk nie jest do końca jasne, kto jest rzeczywiście wyzwolicielem, a kto okupantem - pisze komentatorka. Dodaje, że rosyjska propaganda wykorzystuje informacje o rosnącej liczbie ofiar cywilnych i zarzuca władzom w Kijowie, że prowadzą bezwzględną wojnę z własnym narodem.

Władze Ukrainy i Unia Europejska muszę się pospieszyć, jeżeli nie chcą przegrać rywalizacji o przychylność Ukraińców na wschodzie kraju - i tak już sceptycznych i głęboko zaniepokojonych obecną sytuacją. Przyznane środki (finansowe) muszą szybko dotrzeć tam, gdzie są potrzebne. Przede wszystkim jednak Kijów musi znaleźć właściwy ton, dzięki któremu będzie mógł dotrzeć do swoich obywateli - konkluduje komentatorka "FAZ". 

(mpw)