Władze Doniecka zaprzeczyły informacjom o ewakuacji miasta, które rozpowszechniano w związku z trwającą tam operacją przeciwko separatystom prorosyjskim. Przyznały jednak, że wciąż trwają starcia z rebeliantami. "W okolicy donieckiego lotniska wciąż słychać strzelaninę. Prosimy mieszkańców o opuszczenie tego rejonu" - ogłoszono w oficjalnym komunikacie.

Milicja w Doniecku przekazała, że dochodzą do niej informacje o cywilach, którzy zgłaszają się do szpitali z ranami postrzałowymi. Media podały, że chodzi o co najmniej cztery osoby.

W sobotę w Doniecku odbył się wiec sił prorosyjskich skupionych wokół tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL). Uczestniczyło w nim około tysiąca osób z flagami DRL i Rosji.

Na zgromadzeniu padła propozycja utworzenia batalionu kobiecego, który zajmowałby się blokowanie ukraińskich jednostek wojskowych. Nikt nie powie, że strzelają oni do terrorystów, jeśli wyjdą kobiety - oświadczyła aktywistka zakazanej na Ukrainie partii Rosyjski Blok, Natalia Biełocerkowska.

Samozwańczy "gubernator ludowy" Pawło Hubariew stwierdził na tym samym wiecu, że siły DRL powinny pomóc innym obwodom Ukrainy w przyłączeniu się do nowego państwa federacyjnego pod nazwą "Noworosja". Separatyści zaliczają dziś do niego obwody doniecki i ługański, gdzie ogłoszono Ługańską Republikę Ludową.