Urzędnicy NATO pierwszy raz przyznali, że rosyjskie oddziały wjechały na Ukrainę i stamtąd prowadzą ostrzał rakietowy. Do ukraińskich żołnierzy strzelają wojska specjalne, artyleria i spadochroniarze. Tymczasem agencja ITAR-TASS informuje, że do ukraińskiego Ługańska dotarły wszystkie samochody ciężarowe z konwoju rosyjskiej pomocy humanitarnej dla południowych i wschodnich terenów kraju.

Rzeczniczka Sojuszu Północnoatlantyckiego Oana Lungescu, stwierdziła, że NATO dostaje sygnały o rosyjskiej obecności na Ukrainie od połowy sierpnia. Wcześniej nie było dowodów na to, że walki wywołują nie tylko separatyści jak na Krymie, ale także regularne rosyjskie wojsko.

Dzisiejsze oświadczenie NATO jest przełomowe. Do tej pory Sojusz Północnoatlantycki potępiał jedynie ostrzał Ukrainy prowadzony z terytorium Rosji. Teraz pierwszy raz potwierdził, że Rosjanie weszli na terytorium innego kraju.

Wszystkie ciężarówki z konwoju przyjechały do Ługańska

Przypomnijmy, że w piątek na teren Ukrainy wjechał rosyjski konwój z ładunkiem deklarowanym jako pomoc humanitarna. ITAR-TASS, powołując się na przedstawiciela władz miasta kontrolowanego przez separatystów poinformowała: Wszystkie samochody ciężarowe z konwoju rosyjskiej pomocy humanitarnej dla południowych i wschodnich terenów Ukrainy dotarły do Ługańska. Teraz rozpoczął się rozładunek pomocy, która następnie zostanie rozdzielona wśród mieszkańców. Nie wykluczył, że cześć pomocy zostanie przewieziona do Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) - tak separatyści nazywają obwód doniecki.

Straż Graniczna w Kijowie poinformowała, że Rosjanie nie zezwolili Ukraińcom na skontrolowanie większości pojazdów, które wjechały na terytorium ich państwa.

"Rażące naruszenie prawa międzynarodowego"

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zwrócił się do Rosji z apelem o przestrzeganie prawa i wyraził nadzieję, że wysłany przez nią konwój pozostanie bezpieczny. Ocenił, że działania Rosji są "rażącym naruszeniem prawa międzynarodowego".

Z kolei ukraiński premier Arsenij Jaceniuk oświadczył, że rosyjski konwój jest prowokacją - Moskwa chce, żeby został zaatakowany, by zrzucić winę na władze w Kijowie. Jaceniuk podkreślił, że odpowiedzialność za bezpieczeństwo konwoju ponosi dziś tylko Rosja, która nie zezwoliła Ukrainie na kontrolę większości znajdujących się w nim pojazdów i odmówiła współpracy z Międzynarodowym Komitetem Czerwonego Krzyża (MKCK).

Także ukraińskie MSZ podkreśliło, że nieuzgodnione z władzami w Kijowie przekroczenie ukraińskiej granicy przez rosyjski konwój świadczy o umyślnych i agresywnych działaniach Rosji wobec Ukrainy. Resort uznał, że Rosja, która nie uzgodniła wjazdu transportu także z MKCK, rażąco "zignorowała prawo międzynarodowe", a jej akcja jest nielegalna. Oskarżył także władze w Moskwie o naruszenie ukraińskich granic.

Ukraiński wiceminister spraw zagranicznych Danyło Łubkiwski oświadczył, że wtargnięcie rosyjskiego konwoju na wschodnią Ukrainę oznacza, że Zachód powinien zaostrzyć sankcje wobec Rosji. Ta sytuacja pokazuje tylko jedno: Rosja rzuca cyniczne wyzwanie całej społeczności międzynarodowej. Naciski na Rosję powinny być kontynuowane; należy przedłużyć politykę sankcji - powiedział w nadanym wieczorem programie telewizyjnym.

Putin do Merkel: Dalsze przeciąganie sprawy konwoju było niedopuszczalne



Prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył w rozmowie telefonicznej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel, że nie można było dłużej przeciągać sytuacji z konwojem z pomocą humanitarną dla wschodniej Ukrainy. Jak poinformowała służba prasowa Kremla, Putin powiedział, że "w obliczu jawnego zwlekania przez Kijów z dostarczeniem rosyjskiej pomocy dla przeżywających katastrofę humanitarną południowo-wschodnich regionów Ukrainy podjęto decyzję o wyjeździe konwoju samochodowego" i że "dalsze przeciąganie było niedopuszczalne".

Tymczasem rzecznik rządu Niemiec Steffen Seibert powiedział, że kanclerz Merkel jest "bardzo zaniepokojona" faktem, iż rosyjski konwój przekroczył granicę bez zgody władz ukraińskich, bez eskorty Czerwonego Krzyża oraz bez uprzedniej kontroli. To oznacza, że Rosja godzi się na eskalację i tak już napiętej sytuacji - miała powiedzieć Merkel. Szefowa niemieckiego rządu pochwaliła władze Ukrainy za "spokojną reakcję".  

NATO, Unia i USA potępiają. "Jawne naruszenie ukraińskiej granicy"



Wjazd rosyjskiego konwoju na Ukrainę bez eskorty Czerwonego Krzyża i bez zgody ukraińskich władz jest "jawnym naruszeniem granicy Ukrainy" - oświadczył w piątek rzecznik unijnej służby dyplomatycznej Sebastien Brabant.

Ubolewamy z powodu decyzji Rosji o wkroczeniu konwoju z pomocą humanitarną na ukraińskie terytorium bez eskorty Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i bez zgody ukraińskich władz. To jawne naruszenie ukraińskiej granicy. Jest to również sprzeczne z poprzednimi uzgodnieniami pomiędzy Ukrainą, Rosją i MCK. Apelujemy do Rosji o cofnięcie tej decyzji - powiedział rzecznik. Dodał, że UE cieszy się z umiaru, jaki okazują w tej sytuacji władze Ukrainy, oraz z ich gotowości do dalszych rozmów w celu uniknięcia eskalacji kryzysu.

Zastępca doradcy Białego Domu ds. bezpieczeństwa Ben Rhodes oświadczył, że rosyjski konwój jest "elementem skandalicznej inwazji na ukraińską suwerenność" i w niebezpieczny sposób przyczynia się do eskalacji konfliktu. Wezwał Moskwę do wycofania konwoju i podkreślił, że jeśli to nie nastąpi, Rosjan czekać będą "dodatkowe koszty".

Wjazd konwoju na Ukrainę ostro potępił także rzecznik Pentagonu kontradmirał John Kirby. Wezwał Moskwę do natychmiastowego wycofania konwoju i ostrzegł, że jeśli strona rosyjska tego nie zrobi, "pociągnie za sobą dodatkowe koszty i izolację".

Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen, który również potępił wjazd rosyjskiego konwoju na Ukrainę bez zgody władz w Kijowie i bez udziału MKCK, uznał to za rażące naruszenie przez Rosję jej międzynarodowych zobowiązań i dalsze naruszanie przez nią suwerenności Ukrainy. Zaapelował do Moskwy o "niepodejmowanie dalszych prowokacyjnych akcji, o zaprzestanie destabilizowania Ukrainy".

Prawie 290 rosyjskich ciężarówek, wiozących 1856 ton pomocy humanitarnej dla wschodniej Ukrainy, pozostawało od 14 sierpnia w Kamieńsku Szachtyńskim, około 30 km od przejścia granicznego Donieck-Izwaryne, czekając na uregulowanie formalności związanych z wjazdem konwoju na terytorium Ukrainy. Ukraińcy obawiali się, że w ciężarówkach mógłby się znajdować sprzęt wojskowy dla prorosyjskich separatystów. Moskwa zdecydowanie temu zaprzeczała.

(mal)