Ministerstwo Spraw Zagranicznych kategorycznie dementuje medialne spekulacje o polskich najemnikach rzekomo działających na terytorium Ukrainy. „Do tej pory żadne z tych informacji nie potwierdziły się, co może świadczyć o wykorzystywaniu tego rodzaju zarzutów jako elementu wojny informacyjnej” – czytamy w komunikacie resortu Radosława Sikorskiego.

Oświadczenie opublikowane przez MSZ jest odpowiedzią na depeszę agencji DPA z 16 sierpnia. Pojawiły się w niej informacje o Polakach zaangażowanych w walki na wschodzie Ukrainy. Posiadane przez nas informacje nie potwierdzają takich podejrzeń - podkreśla rzecznik resortu Marcin Wojciechowski. Polski porządek prawny jasno klasyfikuje służbę w zagranicznych formacjach zbrojnych bez zgody odpowiednich władz krajowych jako przestępstwo (art. 141 kodeksu karnego) podlegające karze do pięciu lat więzienia. W przypadku, gdyby obywatele polscy podejmowali takie działania, muszą liczyć się z wszelkimi konsekwencjami prawnymi takich czynów w Polsce - wyjaśnia.

Spekulacje dotyczące ewentualnego zaangażowania Polaków w walki na Ukrainie pojawiają się w różnych mediach od kilku miesięcy. W połowie lipca rosyjskie rządowe media informowały, że na Ukrainie walczy polski batalion "Kaukaz". Nie przedstawiły jednak żadnych dowodów, które miałyby uwiarygodnić to oskarżenie. Wcześniej portal segodnia.ru twierdził, że polscy najemnicy zginęli w katastrofie odrzutowca Ił-76 trafionego samonaprowadzającym się pociskiem rakietowym ziemia-powietrze wystrzelonym z przenośnej ręcznej wyrzutni. Wtedy dowodem miały być nadpalone polskie dokumenty rzekomo znalezione na lotnisku. 

(mn)