"Trzeba powiedzieć jasno: barykady na Majdanie już wypełniły swoją rolę. Jeśli je usuniemy to będzie to bardzo dobry przykład dla wschodu Ukrainy" - mówi w rozmowie z RMF FM jeden z głównych liderów ukraińskiej rewolucji Witalij Kliczko. Ten były bokserski mistrz świata został wybrany merem Kijowa, a jego najbliższy sojusznik, miliarder Petro Poroszenko został prezydentem. Według Kliczki, wynik wyborów świadczy o tym, że kijowski Majdan jest już niepotrzebny. Nie ma jednak zamiaru rozbierać go siłą.

Krzysztof Berenda: Czy pana zdaniem po tych wyborach uda się powstrzymać przemoc na wschodzie kraju? Jak szybko Poroszenko upora się z separatystami?

Witalij Kliczko: Wczoraj zrobiliśmy wielki krok. Wreszcie mamy w pełni legalną i niepodważalną władzę. Mamy prezydenta wybranego przez naród. Następny krok to rozmowy z separatystami. Każda rozmowa jest lepsza od użycia siły.

Czyli Kijów nie wyśle na razie czołgów i wojsk do Doniecka i Ługańska? Na razie tylko rozmowy?

Musimy wykorzystać każdą szansę na uniknięcie prawdziwej wojny. Przestańmy wreszcie rozmawiać karabinami. Na początek zapytamy ludzi na wschodzie czego chcą. Więcej niezależności dla regionu? Zgoda! Decentralizacja władzy i budżetu? Bardzo proszę. Chcemy im zaproponować powołanie samorządu, ale pochodzącego od mieszkańców, nie od Rosjan. Naprawdę mamy o czym rozmawiać.

Został pan właśnie nowym merem Kijowa. W takim razie kiedy z centrum miasta znikną barykady? Kiedy Majdan zniknie? Zawsze mówiło się, że po tych wyborach.

Trzeba powiedzieć jasno: barykady na Majdanie już wypełniły swoją rolę. Jeśli je usuniemy to będzie bardzo dobry przykład dla wschodu Ukrainy. Niech tam też znikną barykady. I zacznijmy razem reformować kraj.

A kto będzie rozbierał Majdan? Przyjdzie taki czas, że pan jako mer Kijowa nakaże rozbiórkę, czy poczeka aż ludzie sami opuszczą namioty?

Ja na pewno nie będą tego robił siłą. Ludzie sami muszą chcieć opuścić ulicę i teraz mogą już to zrobić.

A zrobią?

Trzeba będzie im to powiedzieć.