„Nikt nie kwestionuje związków historycznych i kulturowych pomiędzy Ukrainą i Rosją” - oświadczył prezydent Francji Francois Hollande. „Wydarzenia na Ukrainie są jednak wyjątkowo groźne, musimy zmusić Rosję do dialogu!” – dodał.

Hollande oświadczył, że rosyjski pokaz siły i ingerencja w wewnętrzne sprawy Ukrainy przypominają epokę, która - jak myślał - już się dawno skończyła. Powtórzył, że Unia Europejska musi zrobić wszystko - z nałożeniem sankcji na Rosję łącznie - by wymusić poszanowanie integralności terytorialnej Ukrainy i doprowadzić w tym kraju do wolnych wyborów pod kontrolą międzynarodową.

Wielu komentatorów zauważa jednak, że podkreślenie przez Hollande’a historycznych związków Ukrainy z Rosją stanowi swego rodzaju zmianę tonu. Według przecieków do mediów, prezydenta Francji skłoniła go do tego niemiecka kanclerz Angela Merkel, która chce obiecać Putinowi, że przystąpienie Rosji do negocjacji nie będzie się łączyło z upokorzeniem lokatora Kremla na scenie międzynarodowej.

Znany francuski historyk i politolog Alexandre Adler zasugerował na antenie nadsekwańskiej stacji telewizyjnej LCI, że z Putinem należy postępować jak z nieobliczalnym bachorem, który czeka, aż zostanie uznany przez dorosłych za pełnoprawnego partnera, z którym trzeba się liczyć. Według Adlera będzie można wymóc na Putinie większe ustępstwa i uniknąć przelewu krwi sugerując, że pokazał już swoja "siłę", ale teraz nadszedł już czas, by - nie tracąc twarzy - zmienił swoje postępowanie.

(mn)