Dramat na wschodzie Ukrainy. "Utrzymamy się nie dłużej niż 12 godzin. Bez pomocy zginiemy wszyscy" - ten apel ukraińskich żołnierzy z batalionu "Kijowska Ruś" w Debalcewe przekazała ukraińska dziennikarka Olga Germanowa. Jak informuje korespondent RMF FM Przemysław Marzec, prorosyjscy separatyści twierdzą, że zajęli już większą część miasta, o które toczą się ciężkie walki.

Nazywający siebie ministrem obrony Donieckiej Republiki Ludowej Władimir Kononow ogłosił, że jego bojownicy zdobyli miasto, opanowali 80 procent jego terytorium i teraz wybijają pozostałych ukraińskich żołnierzy. Działają jeszcze ich snajperzy i grupy dywersyjne. Myślę, że w ciągu paru dni, w ciągu doby - mam nadzieję - miasto będzie całkowicie pod naszą kontrolą - powiedział.

Ukraiński sztab zaprzecza tym twierdzeniom, ale z batalionu "Kriwbass" okrążonego w Debalcewe również płyną wezwania o wsparcie, bo sytuacja jest krytyczna.

Już około południa informowano, że walki toczą się na ulicach tego strategicznego miasta, przez które prowadzą szlaki drogowe i kolejowe łączące Donieck z Ługańskiem. Walki przeniosły się do centrum miasta. Rebelianci używają moździerzy i rakiet - podawał w rozmowie z agencją AFP zastępca szefa lokalnej milicji Ołeksandr Kiwa.

Według rosyjskich władz i przywódców separatystów, w mieście okrążonych jest około 8 tysięcy ukraińskich żołnierzy.

"Rozbrajamy albo likwidujemy"

Jak donosi nasz korespondent Przemysław Marzec, rosyjska propaganda ogłosiła już, że Debalcewe to kolejny symbol klęski Ukrainy. Co więcej, lider donieckich separatystów Aleksandr Zacharczenko twierdzi, że uderzenie na miasto odbywa się w zgodzie z ustaleniami z Mińska. To się odbywa w ramach mińskiego porozumienia. Debalcewe to jest nasz tył. A w porozumieniu zapisano, że nielegalne uzbrojone grupy powinny być rozbrojone albo zlikwidowane - i my na swoim terytorium nielegalne formacje wojskowe rozbrajamy albo likwidujemy - powiedział.

Separatyści grożą, że życie zachowają tylko ci z ukraińskich żołnierzy, którzy dobrowolnie złożą broń.

W nocy z poniedziałku na wtorek minął termin, w którym zgodnie z porozumieniem z Mińska z 12 lutego siły podległe władzom w Kijowie i separatyści mieli zacząć wycofywanie ciężkiego uzbrojenia z linii frontu. Obie strony miały na rozpoczęcie tego procesu najwyżej dwa dni od wejścia w życie rozejmu w nocy z 14 na 15 lutego.

(edbie)