Putin na pewno nie jest szaleńcem, Putin jest człowiekiem o żelaznych nerwach, człowiekiem konsekwentnie realizującym interes rosyjski – mówi Bogdan Klich, wiceprzewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych w rozmowie z Konradem Piaseckim. Zdaniem byłego szefa MON konferencja Putina, na której odnosił się do sytuacji na Ukrainie i Krymie była dziwaczna. „Mówił satrapa, ale mówił w sposób wyluzowany, niedbale siedząc w fotelu. W zasadzie opowiadał swoją narrację tak, jak gdyby się nigdy nic nie wydarzyło pomiędzy Ukrainą a Rosją” – podkreśla Klich.

Konrad Piasecki: Czy Władimir Putin swoją konferencją prasową wzbudził w panu więcej rozbawienia, czy przerażenia?

Bogdan Klich:
To rzeczywiście była dziwaczna konferencja prasowa, dlatego że mówił satrapa, ale mówił w sposób wyluzowany, niedbale siedząc w fotelu. W zasadzie opowiadał swoją narrację tak, jak gdyby się nigdy nic nie wydarzyło pomiędzy Ukrainą a Rosją. Koncentrował się na Ukrainie, na nielegalności obecnej władzy, na tym, że nie ma z kim rozmawiać, nie mówił nic o strzelaniu do cywili na Majdanie, nie mówił nic o dramatycznych wypadkach w Kijowie i w innych miastach Ukrainy. W zasadzie nie wydarzyło się nic specjalnego, a Władimir Putin komentuje wyłącznie to, co do tej pory zarzucali mu zachodni komentatorzy i politycy. To dość dziwaczna sytuacja.

Ale czy nie uważa pan, że on właśnie bardziej tą mową ciała i bardziej tą taką swobodą w mówieniu różnych, czasami dosyć przerażających rzeczy, może zwieść trochę świat? To znaczy, jak świat na niego popatrzy, to pomyśli sobie: hm, no to nie jest chyba człowiek, który jest gotowy wywoływać wojnę.

Ja nie mam wątpliwości co do tego, że dzisiejsza konferencja została przez Putina po to zorganizowana, żeby rozbroić Stany Zjednoczone oraz NATO. Przecież dzisiaj przyjeżdża do Kijowa, jest już w Kijowie sekretarz Kerry. Będzie rozmawiał z ukraińskimi politykami na temat najpoważniejszego kryzysu we wschodniej Europie w ciągu ostatnich ponad dwudziestu lat. Dzisiaj zbiera się Rada Północnoatlantycka, która będzie miała status formalny, bo będą konsultacje na temat zagrożenia bezpieczeństwa dla członków Sojuszu. Po raz czwarty w historii takie konsultacje w trybie art. 4 będą przeprowadzone, więc nie ma wątpliwości co do tego, że tą swoją nonszalancją i tą swoją taką lekką narracją Władimir Putin próbuje rozbroić Zachód.

Ale pańskim zdaniem ma szanse zrobić to skuteczne?


Unia Europejska, przykro mi to powiedzieć, ale sprawia wrażenie, jakby już była rozbrojona. Stany Zjednoczone, ku zaskoczeniu wielu, zareagowały późno, ale stanowczo. Rozmowa prezydenta Obamy z Putinem trwała około 90 minut i nie znamy jej szczegółów, ale już następnego dnia sekretarz Kerry występował w trzech głównych stacjach telewizyjnych z bardzo jasnym przekazem - Ameryka nie dopuści do tego, żeby były łamane suwerenne prawa narodu ukraińskiego, aby była podważona integralność terytorialna Ukrainy i zastosuje trzy rodzaje działań. Mówił o sankcjach, mówił o izolacji gospodarczej i inwestycyjnej Rosji i wreszcie mówił o zakazie wjazdu oraz zamrożeniu zasobów rosyjskiej elity politycznej. To były poważne słowa, komentowane tutaj, w Waszyngtonie przez wszystkich ekspertów. Od dwóch dni  na pierwszych stronach gazet jest temat ukraiński i to w bardzo jednoznacznej formie. "Washington Post" napisał wprost, zanim napisały to inne gazety europejskie - na Krymie doszło do agresji Rosji.

Chciałem jeszcze pana zapytać o stwierdzenie Angeli Merkel. Angela Merkel powiedziała po rozmowie z Władimirem Putinem ostatnio, że ma wrażenie, że ten człowiek troszkę stracił kontakt z rzeczywistością. Czy na panu też sprawił dzisiaj takie wrażenie bo co najmniej kilka jego tyrad było co najmniej zastanawiających.

Ale między wierszami jest tak naprawdę jednoznaczny przekaz.  Może w tej chwili nie ma takiej potrzeby, ale wszystkie opcje są na stole. Może w tej chwili nie ma konieczności interweniowania na zachodniej i południowej Ukrainie, ale jesteśmy do tego gotowi. To jest tak naprawdę miękko wypowiedziana ta sama prawda, którą prezydent Putin realizuje od dłuższego czasu. Putinowi udało się w ciągu dwóch lat rządów, dwóch końcowych lat rządów Wiktora Janukowycza tak naprawdę przejąć kontrolę nad Ukrainą. W tej chwili skoro Ukraina wyślizguje się Rosji, Rosji nie pozostaje nic innego jak destabilizować ją od środka oraz uzyskiwać takie koncesje terytorialne, którymi później Rosja może szachować niepodległą Ukrainę, mam na myśli tutaj Krym. Mam nadzieję, że do tego się ograniczy, ale to właśnie Krym w myśl doktryny rosyjskiej realizowanej ostatnio ma odgrywać rolę Naddniestrza w stosunku do Mołdawii i południowo-wschodniej części Unii Europejskiej oraz Osetii Południowej i Abchazji w stosunku do Zakaukazia. Innymi słowy Władimir Putin wcale nie zdystansował się od swojej doktryny uzyskiwania takich przyczółków na granicach byłego imperium sowieckiego, przy pomocy których będzie mógł szachować pozostałe kraje, które wybiły się na niepodległość. W tym wypadku taką rolę  Krym by odgrywał w stosunku do Ukrainy.

Czyli rozumiem postrzega go pan może jako cynika, na pewno jako człowieka realizującego na chłodno swój plan, rosyjski plan, który od lat funkcjonuje, natomiast nie szaleńca?

Panie redaktorze swoim studentom, cały czas od lat każę czytać dokumenty rosyjskie z 2000 roku. To były pierwsze dokumenty, które zostały przyjęte po wybraniu Władimira Putina na prezydenta Federacji  Rosyjskiej w '99 roku. Mam na myśli rosyjską koncepcję bezpieczeństwa oraz rosyjską doktrynę obronną. Tam wszystko jest zapisane. Tam jest zapisane prawo do obrony mniejszości rosyjskiej w krajach ościennych w momencie, kiedy byłaby ona zagrożona. Nihil novi sub sole. Tak naprawdę Federacja Rosyjska za czasów Władimira Putina realizuje tę samą imperialną politykę w stosunku do swojego otoczenia. Preteksty są różne, ale zazwyczaj to jest ochrona tych, którzy przyznają się do swojej rosyjskości i ciążą ku Federacji Rosyjskiej i to się nie zmieni w najbliższym czasie. Retoryka może być różna ale Putin na pewno nie jest szaleńcem, Putin jest człowiekiem o żelaznych nerwach, człowiekiem konsekwentnie realizującym interes rosyjski. Zresztą nie tak dawno, bo kilka dni temu, powiedział, wypowiedział to w sposób jasny: Rosja pozostawia sobie prawo do obrony swoich interesów poza swoimi granicami. Nic więcej już do tego nie można dodać.

Pańskim zdaniem ta konferencja zbliżyła, czy oddaliła nas od wizji konfliktu zbrojnego?

Myślę, że w dalszym ciągu na Krymie będzie realizowana polityka oczyszczania Krymu z wojska ukraińskiego tak, aby w referendum, po referendum 30 marca można było powiedzieć: Krym już jest pod kontrolą władz tej autonomicznej republiki i w związku z tym Ukraińcy tak naprawdę niewiele mogą w tej sprawie. Ukraińcy nie mieszajcie się w sprawie Krymu. Chyba o to chodzi. Chodzi o to, żeby referendum 30 marca wypadło po myśli Moskwy i żeby Krym mógł powiedzieć: proszę bardzo, tak samo jak w Abchazji i Osetii Południowej czy Naddniestrzu, taka jest wola Federacji i taka jest wola mieszkańców Krymu, żeby ustanowić kompletnie niezależną od Ukrainy republikę, a my tam będziemy mieć istotne wpływy polityczne.