Były premier Włoch Silvio Berlusconi nazwał wkroczenie wojsk rosyjskich na Ukrainę "humanitarną ekspedycją". Co więcej, włoski polityk przyjmie niedługo Wladimira Putina w swojej posiadłości.

Zwracając się do swych sympatyków zebranych na zjeździe w Aoście na północy Włoch, Berlusconi następująco skomentował konflikt na Ukrainie i wejście rosyjskich sił do tego kraju: "Potępiono to jako naruszenie suwerenności narodowej, podczas gdy była to tylko ekspedycja w celach humanitarnych".

Były szef włoskiego rządu odnosząc się do postawy Rosji w kryzysie ukraińskim stwierdził następnie: "Naród nie mógł zostawić bezbronnej ponad połowy Ukrainy, którą stanowią Rosjanie".

Silvio Berlusconi skrytykował także politykę zagraniczną Rzymu i Unii Europejskiej wobec Rosji.

To kraj chrześcijański, z którym powinniśmy utrzymywać najściślejsze relacje, także ze względu na możliwe zagrożenie, jakie pochodzi ze strony islamu i terroryzmu. Tymczasem tak nie jest - mówił Berlusconi.

Są - powiedział - "międzynarodowi liderzy, którzy nie stoją na wysokości zadania". Ocenił też, że polityką sankcji zniszczono to, co osiągnięto z Putinem w latach 2001-2002. W ten sposób odniósł się do porozumienia Moskwy z NATO, zawartego pod Rzymem za jego rządów.

Prorosyjskie stanowisko zajmowane przez lidera Forza Italia nie jest odosobnione w szeregach całej prawicowej włoskiej opozycji. Delegacja kierownictwa ugrupowania Liga Północna udała się niedawno z misją do Moskwy, by tam wyrazić solidarność z Kremlem i zażądać zniesienia sankcji Zachodu wobec Rosji, nałożonych w reakcji na konflikt na Ukrainie.

(abs)