Brunon K. zostaje za kratami. Krakowski sąd przedłużył właśnie areszt dla niedoszłego zamachowca o trzy miesiące - dowiedział się reporter RMF FM Marek Balawajder. K. jest podejrzany o przygotowywanie zamachu bombowego na najważniejszych ludzi w kraju.

Brunon K. został zatrzymany 9 listopada ubiegłego roku. Postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy państwa, między innymi na prezydenta, premiera i rząd. Na wniosek prokuratury sąd aresztował go wtedy na trzy miesiące, a teraz przedłużył areszt na kolejne trzy.

Wniosek o przedłużenie aresztu złożyła pod koniec stycznia prowadząca śledztwo w tej sprawie Prokuratura Apelacyjna w Krakowie. Podkreślała w nim między innymi, że konieczne są przesłuchania kolejnych świadków, uzyskanie opinii biegłych i dalsza analiza materiałów. Wspomniała też o obawie matactwa i groźbie, że na wolności Brunon K. może doprowadzić swoje plany do skutku.

Zdaniem obrońców Brunona K., mecenas Anny Kobińskiej i mecenasa Macieja Burdy, wniosek prokuratury był bezzasadny, bo śledczy mieli już wystarczająco dużo czasu, by przesłuchać świadków i zapoznać się z materiałami. Sam podejrzany złożył zaś już obszerne wyjaśnienia. Adwokaci zapewniali też, że nie ma obawy matactwa ani możliwości, by K. dopuścił się zamachu. Zaproponowali zamianę aresztu na poręczenie majątkowe w wysokości ponad 100 tysięcy złotych w postaci zabezpieczenia hipoteki nieruchomości.

Nie przyznał do przygotowywania zamachu

45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Brunon K. jest głównym podejrzanym w śledztwie w sprawie przygotowywania zamachu bombowego na konstytucyjne organy RP, które prowadzi Krakowska Prokuratura Apelacyjna. Według śledczych, mężczyzna zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych umieszczonych w samochodzie. Do eksplozji miało dojść w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu, podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów.

Niedoszłemu zamachowcowi grozi do 5 lat więzienia.

W śledztwie Brunon K. przyznał się do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, i przeprowadzenia próbnych detonacji. Nie przyznał się natomiast do przygotowywania zamachu. Twierdził, że działał pod wpływem inspiracji innej osoby, co prokuratura określiła jako własną linię obrony.

Natrafili na ślad Brunona K., kiedy analizowali kontakty Andersa Breivika

Jak ujawniono, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego interesowała się Brunonem K. od końca 2011 roku. Na jego ślad natrafiła prowadząc szczegółową analizę kontaktów Andersa Breivika, który w 2011 roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych.

Przyglądając się Brunonowi K., funkcjonariusze ABW ustalili, że mężczyzna wykonuje bomby i potrafi odpalać je zdalnie, a poza tym dokonuje rozpoznania Sejmu i nakręcił filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych.

Prokuratura potwierdziła, że z materiału dowodowego sprawy wynika, że podejrzany wzorował się ideologicznie szczególnie na Breiviku, ale także na innych zamachowcach, którzy dokonywali ataków w różnych rejonach świata, np. w Oklahomie.