Panika na lotnisku, tłok na dworcach - trwa wielka ewakuacja z Tokio. Ludzie nie czekając na to, co się wydarzy opuszczają japońską stolicę w obawie przed radioaktywną chmurą z nad elektrowni Fukushima I.

Wydaje się, że ludzie w Japonii, a także w zachodniej części Stanów Zjednoczonych przestają wierzyć w zapewnienia japońskich władz, że choć sytuacja jest bardzo trudna, to jednak pozostaje pod kontrolą, a promieniowanie jest groźne tylko w odległości kilkudziesięciu kilometrów od elektrowni.

Rządowa Agencja Stanów Zjednoczonych, powołując się na swoich specjalistów w Japonii, którzy pojechali pomagać Japończykom, ujawniła i ostrzegła, że w czwartym reaktorze, gdzie znajdują się zużyte pręty paliwowe, nie ma już wody. Nie ma więc chłodzenia, a to oznacza, że promieniowanie wzrasta i staje się coraz bardziej niebezpieczne.

Istnieje bardzo duże ryzyko eksplozji. Za Oceanem wielu specjalistów przestaje wierzyć japońskim ekspertom, że sytuacja jest pod kontrolą. Na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych panuje coraz większy niepokój. Ludzie w obawie przed chmurą radioaktywną, która mogłaby dotrzeć do USA, chcą kupić jodek potasu. Wielu osób zamawia go przez Internet, bo zapasy w aptekach powoli się kończą.

Przedstawiciele zarządzania kryzysowego ostrzegają ludzi przed przyjmowaniem pigułek w obecnej sytuacji, tłumacząc, że może to powodować u niektórych alergię na jodynę i skutki uboczne. Linie lotnicze sprawdzają natomiast czy maszyny powracające z Tokio Narita nie są napromieniowane. Piloci po starcie z lotniska w japońskiej stolicy szerokim łukiem omijają okolice uszkodzonej elektrowni.