Amerykańska armia wykryła promieniowanie na terenie swoich baz w Japonii. Pentagon zalecił żołnierzom ostrożność w prowadzeniu akcji ratunkowej, ale nie podjął decyzji o wycofaniu wojsk z terenu dotkniętego kataklizmem. Jedna z baz znajduje się 320 kilometrów od uszkodzonej elektrowni, druga o 240.

Na terenie amerykańskich baz stwierdzono podwyższony stopień promieniowania. Podobno żołnierze są bezpieczni, ale zalecono podjęcie szczególnych środków ostrożności. Kwarantannie poddano 17 żołnierzy, którzy brali udział w akcji dostarczania jedzenia i wody pitnej poszkodowanym. Pentagon poinformował, że zostali napromieniowani, a ich mundury spalono. Przedstawiciel Marynarki Wojennej podkreślił jednak, że ich życiu nie powinno zagrażać niebezpieczeństwo. W Japonii oprócz oddziałów skierowanych do akcji ratunkowej stacjonuje 50 tysięcy żołnierzy armii Stanów Zjednoczonych.

Według meteorologów radioaktywna chmura, którą wiatr spychał w kierunku Tokio zmieniła kierunek i w tej chwili jest nad Pacyfikiem. Jeżeli utrzyma się taki kierunek wiatru, to radioaktywna chmura w ciągu kilku dni dotrze do zachodniego wybrzeża. Przedstawiciele amerykańskiej rządowej agencji do spraw dozoru jądrowego zapewniają, że nie ma powodów do paniki. Chmura do tego czasu rozproszy się a promieniowanie będzie mniej intensywne.