22 sierpnia był jednym z najtragiczniejszych dni w historii polskich Tatr. Z powodu burzy i złych warunków zginęło 5 osób, w tym 4 po polskiej stronie. W działania ratunkowe od samego początku zaangażowany było TOPR, które teraz ujawniło szczegóły akcji ratunkowej.

Trzeba pamiętać, że tego dnia ratownicy TOPR-u mieli dużo pracy związanej z akcją ratunkową w Jaskini Wielkiej Śnieżnej, gdzie utknęło dwóch grotołazów. Do dziś nie udało się wydobyć na powierzchnię ich ciał.

Ciemne chmury zebrały się nad Tatrami około godziny 12. Godzinę później zaczęła się burza. Pierwszą informację o porażeniu piorunem ratownicy otrzymali o 13:06 i nie pochodziła ona z Giewontu, ale Chudej Przełączki. Tam został porażony turysta. Był przytomny, ale poparzony i pokaleczony. Inne osoby przebywające na szlaku pomogły mu zejść do schroniska na Hali Ornak.

Dziesięć minut później dotarła informacja, że piorun uderzył na Giewoncie. "3 osoby są reanimowane w tym dwoje dzieci. Sporo osób zostało porażonych. Trwa burza, nie jest możliwe użycie śmigłowca" - czytamy w raporcie TOPR-u. Wtedy z centrali ratowników do Hali Kondratowej ruszyła 12-osobowa ekipa. Równocześnie w Zakopanem zaczęli przygotowywać się kolejni ratownicy. Potem dołączyło do nich kolejnych 8 toprowców.

O godzinie 14:00 w kierunku Giewontu wystartował śmigłowiec. Kilka minut później pojawiła się informacja o kolejnym uderzeniu pioruna w kopułę szczytową. Kolejne osoby zostały ranne.

O godzinie 14:23 pierwsi ratownicy wysiedli ze śmigłowca na Giewoncie i przejęli prowadzenie resuscytacji. Równocześnie poinformowali o "wielu osobach", które potrzebowały pomocy. Śmigłowiec przewiózł najciężej rannych do szpitala, a lotem powrotnym przetransportował na Giewont kolejnych toprowców.

Do akcji włączyły się grupy podhalańskie GOPR, 4 śmigłowce Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a także straż pożarna. Mniej poszkodowani turyści zostali skierowani do schroniska na Hali Kondratowej, gdzie została im udzielona pierwsza pomoc.

O godzinie 15:23 ratownicy poinformowali, że resuscytacja nie przyniosła rezultatu i kobieta, oraz dwoje dzieci nie żyją. Kilka minut później na Herbacianej Przełęczy wylądował śmigłowiec LPR, który włączył się do transportu rannych.

O godzinie 16:17 turyści, którzy sprowadzili rażonego piorunem turystę na Halę Ornak poinformowali, że jego stan się pogorszył i musi on szybko trafić do szpitala. Ze względu na pogodę transport śmigłowcem nie był możliwy, więc z centrali wyjechała karetka terenowa TOPR, która zawiozła mężczyznę do szpitala.

Minutę później do służb zadzwoniła turystka, która znajdowała się na Siodłowej Przełęczy. Poinformowała, że jej partner został porażony piorunem. O godzinie 17:13 ratownicy poinformowali, że w Żlebie Kirkora śmiertelnie została porażona kolejna osoba.

Po godzinie 17  wszyscy ciężej poszkodowani zostali przetransportowani do szpitala, a lżej ranni zostali sprowadzeni na Halę Kondratową, gdzie w schronisku i namiocie otrzymali pomoc.

W sumie w tym dniu śmierć w polskich Tatrach poniosły 4 osoby w tym dwoje dzieci, a rannych zostało 157 osób. W działaniach ratowniczych wzięło udział około 180 ratowników TOPR, GOPR, Straży Pożarnej, Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.