Jerzy Janowicz przegrał w trzeciej rundzie z Hiszpanem Tommym Robredo 2:6, 4:6, 7:6 (7-5), 6:4, 3:6 i odpadł z wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach w Wimbledonie. Przed rokiem polski tenisista osiągnął w Londynie półfinał.

Pierwotnie spotkanie zajmującego 25. miejsce w rankingu ATP Janowicza z 22. na światowej liście Robredo miało być trzecim z sobotnich pojedynków na korcie nr 12. Ze względu na kilkugodzinne opady został przeniesiony jako pierwszy po przerwie na innym obiekcie.

Być może zmiany i długie oczekiwanie wpłynęły na słaby początek łodzianina. Już w pierwszym gemie dał się bowiem przełamać doświadczonemu, a w kolejnym nie był w stanie dobrze przyjąć jego serwisu. Wydawało się, że za chwilę będzie przegrywał jeszcze wyżej, bo 32-letni reprezentant Hiszpanii prowadził 40:0. Młodszy o osiem lat Polak rozstrzygnął na swoją korzyść jednak pięć kolejnych akcji i zmniejszył straty.

Był to tylko bardzo krótki okres jego lepszej gry. Potem powrócił jego główny grzech z dwóch poprzednich spotkań - liczne podwójne błędy serwisowe. Wykorzystywał w uderzeniach posiadaną siłę, ale brakowało mu precyzji. Starszy z zawodników grał spokojnie i wykorzystywał słabszą postawę rywala, wygrywając pewnie 6:2.

W drugiej był już trudniejszym rywalem dla Robredo, ale zdobywanie punktów nadal nie przychodziło mu łatwo. Wciąż często mylił się przy własnym serwisie. Pięć razy wybronił się, gdy Hiszpan był o krok od "breaka". Za szóstym jednak - w dziewiątym gemie - spasował. Rozzłoszczony słabszą postawą rzucał przekleństwami, ale nie pomogło to w poprawie jego sytuacji na korcie. Półfinalista ubiegłorocznych zmagań przegrał kolejną odsłonę.

Na początku trzeciej prowadził 40:15, ale szybko pozwolił rywalowi nie tylko odrobić straty, lecz także osiągnąć przewagę. Ostatecznie wyszedł z tej sytuacji obronną ręka. Po chwili zawodnik z Półwyspu Iberyjskiego przełamał jego podanie, ale łodzianin zrewanżował mu się od razu tym samym. Potem obaj wygrywali przy własnym serwisie i konieczny był tie-break, w którym lepiej radził sobie Polak.

Podbudowany takim obrotem spraw łodzianin grał potem równo i ograniczył błędy przy serwisie. Przełamał Robredo w siódmym gemie i później już bez większych problemów doprowadził w całym spotkaniu do remisu. Kluczowy dla końcowego wyniku wydaje się być pierwszy gem decydującej odsłony. Janowicz popisał się efektowną akcją, odbijając piłkę w półszpagacie. Zdobył wówczas punkt i prowadził 30:0, ale przegrał kolejnych siedem akcji. Hiszpan wypracował po chwili znaczącą przewagę 3:0. Łodzianin próbował mu jeszcze stawić opór, ale z niewielkim skutkiem. Obronił pierwszą piłkę meczową, przy drugiej rywal uderzył daleko poza pole gry, ale po chwili brakło mu precyzji, a w ostatniej akcji posłał piłkę w siatkę i przegrał po ponad trzech godzinach walki.

Tenisiści ci zmierzyli się w sobotę pierwszy raz. Robredo, w przeszłości piąta rakieta świata, po raz pierwszy w karierze przeszedł trzecią rundę Wimbledonu.

W dwóch poprzednich meczach w Londynie Janowicz liczne błędy serwisowe nadrabiał jeszcze większą liczbą asów. Tym razem bilans tych elementów był niekorzystny - 16-10.

Pojedynek z Robredo był trzecią pięciosetówką Janowicza w tegorocznej edycji zawodów na kortach All England Clubu. Wcześniej rozstrzygnął na swoją korzyść mecze z Somdevem Devarmanem z Indii i Australijczykiem Lleytonem Hewittem.
W sobotę z rywalizacji odpadł również Łukasz Kubot. W czwartej rundzie - z siedmiorga Polaków, którzy wystąpili w turnieju głównym - zagra tylko Agnieszka Radwańska.

(mal)