Cieszę się bardzo z tego, że mogę być pierwszy raz w tym roku, na ziemi, w finale. To udany sezon, udany turniej - mówiła tuż po wygranym półfinałowym meczu na kortach ziemnych w Brukseli Agnieszka Radwańska. Mam nadzieję, że jutro też uda mi się zagrać dobry mecz i mieć tytuł - zapewnia. Jej rywalką będzie Rumunka Simona Halep.

Katarzyna Szymańska-Borginon: Przede wszystkim gratulacje. Na początku było trudno, prawda?

Agnieszka Radwańska: Faktycznie, tak. Zaczęłam troszkę nerwowo. Ona zaczęła dość dobrze. Dosłownie minęło 15 minut i było 5:1. Niestety, w druga stronę, ale cieszę się, że mogłam praktycznie odrzucić ten mecz i powrócić do tych dwóch setów. Zawsze lepiej jest zagrać te dwa sety niż trzy, zwłaszcza w takim upale.

A co się działo w tej pierwszej części?

Niestety, tutaj troszkę niewymuszonych błędów było z mojej strony, z jej strony dobra gra i troszkę też niewykorzystanie szans z mojej strony. Niestety, tak to się potem odwraca, że trzeba ciągnąć z wynikiem 1:5, ale najważniejsze jest to, że końcowy wynik jest taki, a nie inny. I do przodu.

A rywalka czym zaskoczyła?

Szczerze mówiąc, grałyśmy ze sobą kilka razy, więc mogłam się trochę spodziewać takiego meczu, aczkolwiek myślałam, że tutaj będzie bardziej agresywnie grać. A zmieniała dużo, było sporo lobów, a ona tak naprawdę nie gra. Może sprawiła to nawierzchnia, że troszkę zmieniła tenis. Tak naprawdę grałyśmy ostatni raz w Tokio, czyli pół roku temu, też dwusetowy zacięty mecz, więc było dość podobnie.

Jutro finał i jakie nastroje? Czego się pani spodziewa? Czego pani oczekuje?

Cieszę się bardzo z tego, że mogę być pierwszy raz w tym roku, na ziemi, w finale. Tak naprawdę na tej nawierzchni dawno nie byłam w finale, więc na pewno jest to udany sezon, udany turniej. Jeszcze nie znam swojej przeciwniczki, ale mam nadzieję, że jutro też uda mi się zagrać dobry mecz i mieć tytuł.

Czyli forma dopisuje?

Na razie forma dopisuje, nie narzekam.

A jeszcze o French Open bym zapytała. Czego pani się spodziewa, bo już było losowanie. Zanosi się na rozgrywkę z Williams.

Faktycznie, zawsze mogło być lepsze, aczkolwiek ta pierwsza runda jeszcze też przede mną. Jeżeli faktycznie ją przejdę, to dopiero będę myśleć co dalej.

A lubi pani grać w Paryżu?

Tutaj ziemia nie jest moją ulubioną nawierzchnią, także wolę inne wielkie szlemy. Ale tak naprawdę ten sezon na ziemi był bardzo udany, jednak dwa półfinały, teraz finał, może wygrany turniej, zobaczymy jutro. Nie mogę narzekać i na pewno było o wiele lepiej niż w tamtym roku. Wiadomo jednak, że Paryż jest najważniejszym turniejem na ziemi. To, czy będzie udany bardzo czy tylko trochę, to się okaże po Paryżu.