Agnieszka Radwańska nie jest zła na siebie za porażkę z Sereną Williams w półfinale Australian Open. Polka jest zdania, że Amerykanka była w zbyt dobrej dyspozycji, by nawiązać z nią walkę. „Ona gra na innym poziomie” – podkreśliła polska tenisistka.

Agnieszka Radwańska nie jest zła na siebie za porażkę z Sereną Williams w półfinale Australian Open. Polka jest zdania, że Amerykanka była w zbyt dobrej dyspozycji, by nawiązać z nią walkę. „Ona gra na innym poziomie” – podkreśliła polska tenisistka.
Agnieszka Radwańska /LYNN BO BO /PAP/EPA

Nie sądzę, by jakikolwiek styl gry był dobry, gdy Serena gra tak, jak dziś. Gdy prezentuje swój tenis, to jest inny poziom. Jak ktoś serwuje 190 km/h, to nie wiem, kto jest to w stanie odebrać. Na pewno nie ja. Gdy gra swój najlepszy tenis, jak to miało miejsce dzisiaj w pierwszym secie, to między Amerykanką a pozostałymi zawodniczkami jest duża różnica. Nie sądzę, żeby ktokolwiek był w stanie grać na tym poziomie. Serena pokazuje świetny tenis podczas wszystkich turniejów wielkoszlemowych. Pokazuje, że naprawdę zależy jej na wygranej. Wszystko robi właściwie, wkładając w to pełną moc - wyliczała Radwańska podczas konferencji prasowej.

Krakowianka przyznała, że to, co pokazała Williams w pierwszej partii, było najlepszym tenisem, jaki prezentowała którakolwiek z jej dotychczasowych rywalek.

Nie popełniała błędów. Niesamowicie serwowała. Wszystko jej wychodziło. Nie mogłam wiele zdziałać. Właściwie nic nie mogłam zrobić - przyznała krakowianka.

Jak dodała, dzięki temu, że rywalka tak dobrze się prezentowała, to porażka jest dla niej mniej bolesna.

Gdy zmarnujesz trzy piłki meczowe, to tak samo przegrywasz mecz. Ale mniej dotkliwe jest, gdy rywal gra niewiarygodnie. Właściwie przez pół meczu nie miałam żadnych szans. Próbujesz wszystkiego i wydaje ci się, że grasz dobrze, ale wciąż mecz nie układa się po twojej myśli. Nie jestem nawet zła, bo wiem, że ona grała dziś po prostu za dobrze - podkreśliła.

Radwańska wyznała również, że jedyną rzeczą, którą mogłaby zrobić lepiej, byłaby poprawa trafności pierwszego podania.

To by na pewno pomogło. Co do reszty, to nie wydaje mi się, bym grała źle. Serena zaczęła niesamowicie, z ogromną siłą i szybkością. Stałam tam tylko i patrzyłam, jak gra - podsumowała Radwańska.

Jednocześnie potwierdziła, że w drugim secie pojawiła się szansa na nawiązanie walki z Amerykanką. Przy stanie 1:3 zapisała na swoim koncie trzy gemy z rzędu.

Zrobiła wówczas kilka błędów, zaczęła wolniej grać. Wróciłam do gry. Kilka wymian, parę dobrych zagrań i byłam tam. To był znacznie lepszy set w moim wykonaniu, a Serena nie była już tak dobra jak wcześniej. Dała mi szansę na grę, okazję na zdziałanie czegoś w tej partii, ale ja jej nie wykorzystałam - zaznaczyła krakowianka.

26-latka jest zadowolona z występu w Melbourne, ponieważ powtórzyła swój najlepszy wynik z tej imprezy. Po raz pierwszy do półfinału doszła dwa lata temu.

Z pewnością, to był dla mnie świetny turniej. Półfinał Wielkiego Szlema to nie tak źle. Cieszę się z tego osiągnięcia, z mojej gry i z rozegranych tu spotkań. Zwłaszcza, że niewiele brakowało, bym wróciła do domu po 1/8 finału. Więc: dobre wspomnienia, dobry wynik i dobry turniej - wyliczała.

Radwańska jest znana z robienia sobie prezentów po turniejach. Na pytanie, czy zamierza sama sprawić sobie z tej okazji jakiś prezent, zaznaczyła, że jeszcze o tym nie myślała. Ale czemu nie? Półfinał, to niezła sprawa - oceniła.

Zwrócono także uwagę, że po ostatniej akcji zawodniczki ucięły sobie krótką pogawędkę przy siatce i obie się uśmiechały. Polka wyjaśniła, że była to typowa pomeczowa rozmowa.

Ale ona na pewno jest świetną osobą na i poza kortem. Szanuję ją za to. To także po prostu miła dziewczyna. Zasłużyła na finał. Zamierzam obejrzeć to spotkanie. Serena jest bardzo wyluzowaną zawodniczką, często żartuje. Lubię jej styl, możemy porozmawiać o wszystkim - powiedziała czwarta rakieta świata.

(az)