"Sabine wie, jak ma grać z Agnieszką, żeby ją pokonać. Ona jednak nigdy nie była w tej fazie turnieju wielkoszlemowego. Decydujące znaczenie będzie miało to, jak poradzi sobie ze stresem" - mówi Klaudia Jans-Ignacik przed meczem Radwańska - Lisicki, którego stawką jest finał Wimbledonu. Polka w ubiegłym roku była blisko wygranej. W trzech setach przegrała jednak z Sereną Williams. Amerykankę z tegorocznej imprezy wyeliminowała Niemka. Dzięki tej wygranej 23-latka wyrosła na faworytkę tego turnieju.

Maciej Jermakow: Agnieszka Radwańska i Sabine Lisicki dotychczas grały ze sobą dwa razy. Niemka słynie z mocnego serwisu, a Agnieszka z takimi przeciwniczkami chyba nie do końca lubi grać, więc może być ciężko.

Klaudia Jans-Ignacik: Tak, na pewno atutem Sabiny jest serwis, a także mocny forehand. Wie, jak ma zagrać z Agnieszką, żeby ją pokonać. Jednak to, co sobie założy przed meczem, to jedno, a to, co będzie się działo na korcie, to drugie. Z pewnością będą też grały emocje. Sabine nie była w takiej fazie turnieju, dlatego to, jak sobie poradzi ze stresem, będzie miało decydujące znaczenie.

Czy możemy mówić, że Agnieszka Radwańska to faworytka Wimbledonu? Ranking, oraz miejsca pozostałych zawodniczek, które są w turnieju, podsuwa nam jednoznaczną odpowiedź.

Tak właśnie jest. Agnieszka jest najwyżej rozstawioną zawodniczką. Patrząc na drabinkę, można było przypuszczać, że Radwańska wygra. To jednak nie jest takie proste, bo Agnieszka ma do rozegrania jeszcze dwa mecze, jest coraz bardziej zmęczona. Miała ciężkie pojedynki trzysetowe.

Sama mówi, że czuje już to w nogach, ale patrząc na nazwiska, które zostały, to Radwańska jest faworytką.

Flipkens zagrała bardzo dobrze przeciwko Petrze Kvitovej. Bardzo agresywnie, świetnie serwowała. Ma bardzo nieprzyjemny styl gry - slice, co druga piłka z backhandu, chodzi do siatki. Świetny tenis, tylko pamiętajmy, że ta młoda zawodniczka jeszcze nigdy nie była w tej fazie wielkoszlemowego turnieju. Gdyby ewentualnie znalazła się w finale, to mogłaby sobie nie poradzić z presją. Dlatego byłaby trochę łatwiejszą  przeciwniczką dla Agnieszki. Marion Bartoli byłaby trochę trudniejszą rywalką dla Agnieszki. Ale ja nie stawiałabym, że któraś z nich może zagrozić Agnieszce.

Wimbledon to wyjątkowy turniej dla fanów tenisa, dla całego świata sportu. Jak - z perspektywy zawodnika - ten turniej różni się od innych turniejów wielkoszlemowych? Jak to wygląda od wewnątrz?

Czuć niesamowitą powagę na Wimbledonie od pierwszego wejścia na kort, przez wyrobienie plakietek. Każdy z zawodników dostaje zawsze taki player gift, oficjalny plakat, książkę z poprzedniego roku. Zawsze mecze zaczynają się o 12:30, nie ma świateł, jest tylko jeden kort kryty. Wszyscy ubrani na biało, żadna muzyka nie leci w tle. Nie ma żadnych piłkarzyków, gry w bilard. Nie ma nic, czym można byłoby się pobawić na tych kortach. Na innych turniejach - szczególnie na US Open - można robić wiele rzeczy na korcie, w strefie dla zawodników. Tutaj mamy pełną powagę i jest to odczuwalne. Każdy na tych kortach czuje szacunek do tradycji, innych zawodników oraz kibiców. Angielscy kibice również odróżniają się od tych z innych krajów.

Zapytam jeszcze o twój powrót na korty. Kiedy planujesz powrót do gry? Chciałabyś, aby twoja córka również została tenisistką?

Planuję wrócić w marcu 2014 roku. Mam nadzieję, że moim pierwszym turniejem będzie Indian Wells w USA. Na pewno te sukcesy, które teraz są, jeszcze bardziej mnie nakręcają i powodują, że nie mogę się doczekać powrotu. Jeśli chodzi o córkę, to zobaczymy. Na pewno nauczę ją grać w tenisa. Jeżeli będzie chciała podążać tym profesjonalnym torem, to nie będę jej powstrzymywać. To jest bardzo ciężka dyscyplina sportu. Zobaczymy, sama zdecyduje.