"To niesamowite uczucie. Bardzo chciałam wygrać Wimbledon w tym roku, bo ze wszystkich imprez wielkoszlemowych od mojego ostatniego zwycięstwa w tej imprezie minęło sporo czasu" - przyznała Serena Williams po triumfie w tegorocznej edycji Wimbledonu. Amerykanka pokonała w finale Hiszpankę Garbine Muguruzę 6:4, 6:4. "Jeśli ma się wybrać, z kim chciałoby się wygrać lub przegrać w finale Wielkiego Szlema, to zawsze będzie to Serena" - komplementowała zwyciężczynię Muguruza.

Williams nie pozostawała dłużna Hiszpance. Garbine to świetna zawodniczka. Pokonała mnie już kiedyś. Teraz była bardzo zdeterminowana. To wiele mówi o niej i jej przyszłości. Nie poddaje się właściwie nigdy - podkreślała.

Zwyciężając w Wimbledonie, Amerykanka zdobyła "Szlema Sereny", czyli wygrała czwarty turniej Wielkiego Szlema z rzędu. Nie chciałam wcześniej mówić o "Szlemie Sereny". (...) Próbowałam zwyciężyć w czterech kolejnych turniejach tej rangi od 12 lat i się nie udawało. To był proces pełen wzlotów i upadków. Nie mogę uczciwie powiedzieć, że w poprzednim sezonie, dwa czy pięć lat temu pomyślałabym, że mogę to zrobić znowu - przyznała.

Nie czuję się staro. Wydaje mi się, że jestem wciąż dość młoda. Dzięki nowych technologiom, ćwiczeniom, przyrządom i całej reszcie życie sportowców wydłuża się - mówiła również. W porównaniu z poprzednimi latami mam wrażenie, jakbym była sprawniejsza niż kiedyś. Jest tyle sportów, które mogą pomóc ci utrzymać kondycję, nie tylko bieganie. Nie mogłabym robić tylko tego. Obecnie sporo tańczę. Moim ulubionym stylem jest taniec współczesny - stwierdziła.

Zdradziła również swój sposób na zwyciężanie. Żeby się skupić podczas meczu, zazwyczaj śpiewam sobie w myślach. Jeśli przestaję, to zaczynam przegrywać. I wtedy wracam do śpiewania. Zawsze mam przy sobie dobrą sukienkę podczas turnieju, tak na wszelki wypadek. Zauważyłam, że jak ją mam, to zazwyczaj wygrywam. Jak biorę taką sobie, to przegrywam - opowiadała.

Amerykańską tenisistkę chwalił jej trener Patrick Mouratoglou. Nie ma powodu, by Serena zatrzymała się na 21 tytułach wielkoszlemowych. Poprzez zwycięstwo w czterech z rzędu imprezach tej rangi jasno pokazała, że wciąż jest w stanie wiele osiągnąć w tym sporcie. Wciąż może wygrywać. Może nie za każdym razem, ale wciąż będzie to robić - podkreślał.

Odnosząc się do finałowego pojedynku Williams z Muguruzą, Mouratoglou przyznał, że jego podopieczna "na początku miała trochę kłopotów". Nie było też jej łatwo skończyć ten mecz. Było sporo stresu. Wygrała jednak w dwóch setach, poradziła sobie z nerwami w ważnych momentach i to zrobiło różnicę - podsumował.

Gdy grasz z Sereną, to jeśli stracisz dwa punkty - przegrywasz - mówiła natomiast Garbine Muguruza.

Podkreślała, że mimo porażki "nie czuje rozczarowania". Z drugiej strony nie wiesz, ile razy będzie ci dane zagrać w finale Wielkiego Szlema. Jeśli jednak ma się wybrać, z kim chciałoby się w nim wygrać lub przegrać, to zawsze będzie to Serena - zaznaczyła.

Przyznała, że zarówno finał, jak i cały turniej były dla niej wielkim przeżyciem. Po tym, jak zgotowano mi owację na stojąco, nie mogłam przestać płakać. Tak wiele osób biło brawo. Poczułam się wyjątkowo - mówiła. Nauczyłam się, że każdy mecz się liczy. Pierwsze rundy są trudne, bo jest się wtedy zdenerwowanym. Jeśli to się przejdzie, to staje się silniejszym. Wielki Szlem nie jest łatwy, to dwa tygodnie wielkich emocji - dodała.

(edbie)